Nie sprawdzony!
*Pół roku później*
Spojrzałam za okno, dostrzegając białe płatki, wirujące w powietrzu. Wiatr sprawiał, że odnosiłam wrażenie, iż tańczą w drodze na oblodzoną ziemię. Grudzień nigdy nie był moim ulubionym miesiącem, ponieważ zwyczajnie nie przepadałam za minusowymi temperaturami. Świąt też nie lubiłam, jednak w tym roku miało być inaczej.
Odkąd wyprowadziłam się od Nialla, mieszkam z Harrym. Najpierw przenocowaliśmy kilka dni w motelu, ale szybko znaleźliśmy małe mieszkanko, które wystarczyło nam na start. Niedawno przenieśliśmy się do czegoś znacznie większego, co o wiele bardziej mi odpowiadało. Stało się tak, ponieważ znalazłam idealną pracę, jaka spadła mi z nieba. Rzuciłam taniec w klubach nocnych, ale moje ciało nadal jest podziwiane. Dostałam propozycję sesji dla jakiejś mniej popularnej marki bielizny, ale szybko przejęła mnie bardziej znana i profesjonalna agencja. Co jakiś czas mam kolejne sesje, a na pieniądze nie narzekam. Harry również pracuje, dlatego mogliśmy sobie pozwolić na to mieszkanie, w którym teraz prowadzimy wspólne życie.
Z Niallem nie miałam kontaktu. W żaden sposób się z nim nie spotkałam, bo to Hazz pojechał po moje walizki do starego domu.
Trudno mi było uwierzyć w tak drastyczną zmianę mojego stylu życia, wyglądu i zachowania. Nigdy nie sądziłam, że się zmienię.
Poczułam dłonie na swoich biodrach, a po chwili dotarł do mnie intensywny zapach wody kolońskiej. Ciepły oddech musnął skórę na mojej szyi, powodując ciarki.
- Gotowa?- Przytulił mnie do siebie.
- Nie, spójrz, jak ja wyglądam?- Westchnęłam.
Mieliśmy jechać na zakupy świąteczne, a ja zbieram się od ponad godziny, nie mogąc się na niczym skupić.
- Wszystko w porządku?- Harry podszedł do mnie, kiedy stałam przed otwartą szafą i wyciągałam z niej gruby, brązowy sweter, sięgający mi do połowy ud oraz czarne legginsy.
- To po prostu dziwne.- Westchnęłam.- Nigdy nie sądziłam, że stracę Nialla i że będę spędzać swoje pierwsze rodzinne święta.
- Rodzinne?- Uśmiechnął się głupawo.
- Wiesz, o co mi chodzi! Nie pomyślałam, że spędzę Boże Narodzenie z moim chłopakiem. Ja nawet nie planowałam mieć chłopaka!- Wyrzuciłam z siebie.
- Mam wyjść?- Zaśmiał się żartobliwie, pokazując palcem na drzwi. Pokręciłam tylko głową i szybko przebrałam spodnie, a kiedy przeciągałam sweter przez głowę, Harry podszedł do mnie.
- Czujesz się z tym źle?- Chwycił moje dłonie. Wiedziałam, że dyskretnie pytał, czy po prostu tego wszystkiego żałuję.
- Nigdy.- Uśmiechnęłam się, opierając policzek o jego klatkę piersiową.- Nie zamieniłabym tego, co jest teraz, na nic innego. Nie sądzisz, że jest najlepiej, jak tylko mogłoby być?
- Ja szczęśliwszy chyba nie będę.- Pogładził mnie po plecach, a w jego głosie wyłapałam lekki chichot.
- Jedźmy do tego sklepu, bo chcę to mieć za sobą.
- Lubisz zakupy.- LOKATY dźgnął mnie lekko w bok.
- Ale nie lubię ludzi.- Fuknęłam. Święta to okres, gdzie całe tabuny ludzi zbiegają się do centrum handlowego, aby kupować sobie nawzajem prezenty. To głupie, bo przypominają sobie o najbliższych tylko w Boże Narodzenie i ewentualnie urodziny, podczas gdy powinni cieszyć się ich obecnością cały rok.
Po piętnastu minutach siedzieliśmy już w samochodzie, kierując się do jednego ze sklepów. Ciaśniej oplotłam szyję białym szalikiem i poprawiłam płaszcz. Naprawdę nienawidzę zimy. Do moich uszu docierały dźwięki piosenki z radia i nie mogło to być nic innego, jak "Last Christmas". Dziwię się, że nikogo jeszcze nie znudziła ta melodia, ale to działa tak samo jak "Kevin sam w domu", którego osobiście uwielbiam i zawsze oglądałam go z Niallem.
- Śpiąca królewno...- wyrwał mnie z zamyślenia.- dojechaliśmy. Wysiądź tutaj i poczekaj na mnie, żebyś nie musiałam chodzić w śniegu.- Harry szeroko się do mnie uśmiechnął. Dopiero teraz dostrzegłam, że staliśmy tuż przed wejściem, poniekąd blokując przejazd, ale Styles zupełnie się tym nie przejmował. Kiwnęłam głową na znak, że zrozumiałam i wyszłam z samochodu, uprzednio całując bruneta przelotnie, jakbyśmy mieli się już nie zobaczyć. Wiem, że jakoś to skomentował, bo nie byłby sobą bez odpowiedniej uwagi, jednak nie słuchałam go specjalnie. Skupiłam się na lodowatych płatkach śniegu, które siadały na mojej twarzy i włosach, a także wszędzie indziej. Pobiegłam do wejścia, przepychając się wśród wychodzących ludzi. Wewnątrz budynku było o wiele cieplej, chociaż ustawiłam się tuż przy drzwiach, aby zobaczyć Harry'ego w tym tłumie. Rozluźniłam szalik i rozpięłam płaszcz, chcąc wreszcie poczuć się od nich uwolniona. Wypatrywałam burzy loków, jednak zamiast tego dostrzegłam coś innego. Zamarłam widząc postawione do góry blond włosy z widocznym odrostem. One jednak szybko zniknęły z mojego pola widzenia, a ja zaczęłam się za nimi rozglądać. Musiało mi się przywidzieć.
- Tu jestem.- Usłyszałam tuż za sobą, a kiedy się odwróciłam, na szczęście, był to Hazz. Uśmiechał się uroczo. Za szybko chyba wyłapał, że coś jest nie tak, bo wyraz jego twarzy zmienił się na bardziej poważny.
- Co się stało?
- Wydawało mi się, że widziałam Nialla.- Odpowiedziałam szczerze, bo nigdy nie czułam potrzeby okłamywania go.
- Chcesz wrócić do domu?
- No co ty!- Zaśmiałam się.- Nie zrezygnujemy z zakupów, bo coś mi się uroiło.- Na jego twarz powrócił uśmiech, a ja strzepałam mu z głowy w połowie roztopione płatki śniegu.
- To gdzie pierwsze?- Rozglądnął się. Podążyłam za jego wzrokiem dopiero, gdy zatrzymał się na czymś za mną. Nie wiedziałam, co tam zobaczę, a głupawy uśmieszek chłopaka wcale mi nie pomagał. Kiedy się odwróciłam, dostrzegłam najzwyklejszy sklep z bielizną. Uderzyłam Harry'ego dłonią w klatkę piersiową, a ten zasłonił się rękoma, unosząc lekko jedną nogę, co wyglądało komicznie.
- Spożywcze robimy na sam koniec, a teraz potrzebuję ładnej sukienki, jak pojedziemy do twojej mamy.- Zarządziłam, chwytając jego dłoń. Hazz często rzucał głupawymi propozycjami, aby zaciągnąć mnie do łóżka. Może to zabrzmi nienormalnie w moim przypadku, ale jeszcze ze sobą nie spaliśmy. To co najmniej dziwne, kiedy jako dziewczyna mogę pochwalić się prawie taką samą liczbą zaliczonych facetów, co nie jeden mężczyzna swoją listą kobiet. Wszystko zmieniło się przy Harrym. Chyba pierwszy raz boję się, że mogłabym go rozczarować, choć nie raz słyszałam, że jestem w tym niesamowita. Nie, to nie był powód. Nadal zwlekałam, bo gdzieś z tyłu głowy żyła myśli, że on tylko na to czeka, a kiedy się z nim prześpię, po prostu odejdzie. Powinnam być już pewna, że tak nie jest, odkąd cierpliwie wytrzymuje ze mną każdy dzień od ponad sześciu miesięcy; kiedy codziennie powtarza, jak bardzo mnie kocha i kiedy każdego kolejnego dnia słyszę od niego przeprosiny za to, co zrobił kiedyś. Rozmawiałam z nim nawet otwarcie na temat moich obaw i skończyło się na tym, że zasnęliśmy na niewygodnej kanapie, ponieważ Harry nie chciał mi puścić, dopóki nie uwierzę, że naprawdę mnie kocha. To było głupie, bo powtarzał mi to w kółko i nie pozwalał nawet pójść do łazienki.
- Chanel przestań tak odlatywać, bo zaczynam się martwić!- Szturchnął mnie, teatralnie panikując.- Mów mi w tej chwili, co rodzi się w twojej głowie!- Zażądał i tupnął przy tym nogą, krzyżując ramiona na piersi. Robił to specjalnie, aby mnie rozśmieszyć i żebym zapomniała o tym, o czym do tej pory myślałam.
- Jesteś głupi.- Prychnęłam, sięgając po jedną z ciekawszych sukienek.
- Ale twój.- Ramie bruneta szybko oplotło mnie w talii, a on sam złożył szybki pocałunek na moim policzku.- No już, mów.
- Pamiętasz, jak powiedziałam ci, że boję się, że gdy się z tobą prześpię, to mnie zostawisz, a potem tym przytrzymałeś mnie na kanapie, nie chcąc wypuścić. Groziłam ci, że się zesikam, jak nie pozwolisz mi pójść do toalety.
- Pamiętam.- Wyszczerzył się.- Myślałem, że do ciebie dotarło, ale skoro chcesz powtórkę...- Wzruszył ramionami.
- Nigdy więcej!- Fuknęłam na niego.- Po prostu mi się to przypomniało.
- Przyznaj, że rozważasz pójście ze mną do tamtego z sklepu.
- Nie cierpię cię.
- Ja ciebie też kocham, mała!- Rzucił się na mnie i zaczął całować na środku sklepu. Próbowałam mu się wyrwać, jednak mocno przyciągał mnie do siebie. Śmiał się pomiędzy pocałunkami, jak ja. Ostatecznie zdzieliłam go sukienką, którą miałam z dłoni, a ten w końcu mnie puścił.
- Jesteś naprawdę nienormalny.
- Bo ty to jesteś zdrowa umysłowo.- Wywrócił oczami, za co dostał po raz kolejny.
- Nie wiem, jak to możliwe, że zakochałam się akurat w tobie.
- Też nie wiem, przecież jestem beznadziejny!- Znów się zaśmiał, a potem zaciągnął mnie do przymierzalni. Przemierzając sklep miałam wrażenie, że ponownie widzę blond czuprynę, jednak postanowiłam to zignorować.
~§~
Szliśmy właśnie do kolejnego sklepu, obładowanie w przeróżne torby. Kupiłam parę ubrań, bo nie miałam wiele takich, które pasowałyby do mojego teraźniejszego stylu. Udało mi się nawet znaleźć coś na świąteczny prezent dla Harry'ego. Wiem, że on również coś mi kupił, bo w pewnym momencie zniknął z mojego pola widzenia, a kiedy wrócił, nieudolnie próbował ukryć średnich rozmiarów torebeczkę. Oczywiście udawałam, że nic nie widzę, aby nie robić mu przykrości. Będę też udawała zaskoczoną, kiedy wręczy mi ten prezent. Kupiliśmy też upominki dla mamy Harry'ego oraz jego siostry. Gemma dostanie śliczną bransoletkę z kilkoma wisiorkami, które- jak twierdzi Harry- na pewno jej się spodobają. Musiałam zdać się na niego, ponieważ nie znałam ich za dobrze. To, co kupił swojej mamie Harry, jakoś nie wpadło mi w ręce, więc nie jestem pewno, co to tak właściwie jest, jednak Styles również upierał się, że się jej spodoba i mam się nie przejmować. Stresowałam się tymi głupimi prezentami, bo chciałam, aby wszystko było idealne. Nie chciałam rozczarować rodziny Hazzy, a zdawałam sobie sprawę, że jestem najgorszą możliwą dziewczyną na tym badziewnym świecie.
- Chodź do kawiarni!- Poczułam lekkie szarpnięcie, które spowodowało, że się zatrzymałam.
- Co? Nie, nie ma czasu! Musimy jeszcze...
- No chodź.- LOKATY wywrócił na mnie oczami. Zanim zdążyłam ponownie zaprotestować, staliśmy już w drzwiach małego lokalu, którego atmosfera wydawała się niewiarygodnie przyjazna. Harry kazał mi zająć miejsce, a sam poszedł zamówić dwie porcje gorącej czekolady. Odszedł, podczas gdy ja rozglądnęłam się za wolnym stolikiem. Prawie zamarłam, kiedy jedyne wolne miejsce było obok niego. Niall siedział z samego tyłu sali w najbardziej oddalonym rogu razem ze śliczną brunetką. Westchnęłam. Chciałam wyjść, jednak Harry już zamawiał, a ja po prostu usiadłam z nadzieją, ze mnie nie zauważy. Na szczęście tak było. Opuściłam lekko głowę, chowając twarz we włosach, a Niall był zbyt zajęty swoja koleżanką, żeby chociażby na mnie spojrzeć. Usiadłam tyłem do nich, zajmując się swoim telefonem. Pisałam bezsensowne literki, żeby nie wyglądać głupio.
- Naprawdę!- Wyłapałam fragment ich rozmowy.- Pojechaliśmy na paintball'a, a ona zmiotła mnie z powierzchni ziemi!- Zaśmiał się, a ZARAZ po nim ta dziewczyna. Rozmawiali o mnie? Nie. Byłam z Niallem na paintballu, ale on o mnie zapomniał.
- Poznasz mnie z nią kiedyś, prawda?
- Nie.- Odpowiedział trochę ciszej.- Pokłóciliśmy się, a ona wyjechała. Na początku wcale nie chciałem się z nią kontaktować, miałem zamiar zapomnieć, ale wystarczyły mi trzy dni, żeby uświadomić sobie, że tak się nie da. Próbowałem ją znaleźć, ale zmieniła numer, więc praktycznie nic nie wiedziałem. Poddałem się, po prostu...
- Och...- To była jedyna odpowiedź tej dziewczyny. Niall próbował mnie przeprosić? Myślałam, że całkowicie mnie olał.- Wielka szkoda, chciałabym ją poznać, bo wydaje się naprawdę wspaniałą osobą. Nie miałeś możliwości poszukania jej? Przecież się nie rozpłynęła!
- Taa, mieszka w Londynie, mała.- Wymamrotał i wiedziałam, że własnie przytulił swoja towarzyszkę.- Zmieniła się i jest teraz modelką. Wiesz, szycha w świecie aparatów.- Zachichotali.- Mógłbym jej szukać, ale po co, kiedy wiem, że jest teraz szczęśliwa, a ja mógłbym tylko zaburzyć jej nowe, poukładane ŻYCIE? Wiem, że się zmieniła i wydoroślała, a ja nadal jestem idiotą.
- Tak, jesteś niedojrzałym gnojkiem.- Prychnęła, a ja musiałam powstrzymać śmiech.
- Chanie, księżniczko, skończyło im się kakałko!- Przede mną wyrósł Styles, który robił minę zbitego psiaka. On również zachowywał się jak dzieciak, ale uwielbiałam to w nim.- Mam za to kawę i kolegę, który gadał o tobie w kolejce.- Zaśmiał się, a ja dopiero teraz zauważyłam, że obok bruneta stał niższy od niego szatyn z szerokim uśmiechem.
- Co?- Powiedziałam równocześnie z Niallem, ale postanowiłam go zignorować. Chciałam wyjść, uciec, cokolwiek. Harry dopiero teraz zauważył, że tuż za mną siedział Horan i o mało nie upuścił kubków, kiedy to do niego dotarło.
- Śledzę twoja karierę od początku i naprawdę cię lubię, mógłbym zrobić sobie z tobą zdjęcie?- Zagaił chłopak, który nie był w żadnym stopniu świadom, co się dzieje. Był również pierwszą osobą, jaka rozpoznała mnie tak po prostu.
- Tak, jasne.- Kiwnęłam głową, chcąc zachować się naturalnie. Zrobiliśmy sobie jedno zdjęcie, a potem porozmawiałam krotko z chłopakiem, a ten odszedł uradowany. Dopiero teraz skupiłam się na Niallu, który wpatrywał się we mnie z otwartą buzią i próbował coś z siebie wydusić. Jednak Harry go wyprzedził i chwycił moją dłoń, dodając mi odwagi.
- Chcesz wyjść?- Zapytał spokojnie.
- Nie, to tylko Niall.- Wzruszyłam ramionami, zajmując swoje wcześniejsze miejsce. Chciałam go zignorować i chciałam się przyzwyczaić do tego, że mogę go gdzieś spotkać. Oddychałam powoli, a Horan usiadł naprzeciwko mnie, jakby gdyby nigdy nic.
- Przepraszam.- Wydusił. Przeanalizowałam go wzrokiem, kiedy bawił się nerwowo palcami. Jego dziewczyna stała kawałek dalej w bezpiecznej odległości, nie chcą się najwyraźniej wtrącać.- Wcale tak nie myślałem.- Odezwał się ponownie, a jedyne co zrobiłam, to uśmiechnęłam się do niego w odpowiedzi, a potem zwyczajnie przytuliłam, pochylając się nad stolikiem. Lepiej nie mogło być. Miałam pracę, kochającego chłopaka, idealne życie i odzyskałam najlepszego przyjaciela, który najwyraźniej też świetnie sobie poradził.
~~~~~~~~~~
Koniec... Epilog jest najdłuższy i równocześnie najprzyjemniej mi się go pisało. Blog dobiegł końca, a ja chciałabym Wam wszystko wytłumaczyć. Osoby uważne na pewno dostrzegły, że cała historia nie opierała się na zmianie Stylesa. Nigdy nie chodziło o niego. To Harry nieświadomie pomógł zmienić się Chanel, która była po prostu zagubiona. Żadna z rad nie dotyczyła bezpośrednio Harry'ego. Zawsze była uświadomieniem sobie czegoś przez Chan. Chciałam Wam przekazać, że to, co dzieje się wokół nas, często ma bezpośredni wpływ na nasze zachowanie. Zdarzenia nieświadomie kształtują naszą osobowość, nawet jeżeli doradzamy komuś innemu. Nie bójcie się szukać sensu, czy wyciągać wniosków. Obserwujcie i dostrzegajcie to, czego nikt inny nie dostrzeże.
Dziękuję, że byliście ze mną do końca, że mnie wspieraliście i że tak bardzo polubiliście tę historię, chociaż dla mnie była ona beznadziejna. Może i była, ale wiem, ze jakiś przekaz posiadała i na pewno nie poszła na marne.
Od początku wakacji ruszę z nowym opowiadanie pt. "Reputation", którego prolog znajdziecie już u mnie na profilu na Wattpad, a tym czasem zachęcam do czytania "Demonic". (Blogi NIE pojawią się na Bloggerze)
Jeszcze raz dziękuję! (Jestem beznadziejna w takich gadkach XD)
Cudowny! Szkoda, że to już koniec :)
OdpowiedzUsuńWeny w nowych blogach *_*
Jezu, kocham cię!!! 💓 zajebiste było to opowiadanie :* dziękuję że pisałaś pomimo tego że nie było to dla ciebie wygodne ;D
OdpowiedzUsuńNa początku napiszę, że ta historia wcale nie była beznadziejna! Była po prostu cudowna i to jeszcze z przekazem! Pragnę ci podziękować, że wymyśliłaś coś tak niesamowitego!
OdpowiedzUsuńBardzo zżyłam się z tym opowiadaniem i trochę mi jednak smutno, że to już koniec, no ale cóż...tak już jest.
Zakończenie było naprawdę genialne! Nie zawiodłam się! Najbardziej cieszę się z tego, że Chanel i Niall się pogodzili. To był najlepszy moment. I...Horan ma dziewczynę? No w końcu! Jejku, myślałam, że to nigdy nie nastąpi.
Jejku, sama nie wiem, co jeszcze napisać. Cieszę się, że wytrwałaś z pisaniem do końca. Większość opowiadań jest usuwanych w połowie, co mnie naprawdę denerwuje. Tak więc dziękuję jeszcze raz za to wszystko, co tutaj stworzyłaś :)
Powodzenia w dalszym pisaniu twoich innych opowiadań :)
Cudowny :*
OdpowiedzUsuńBędzie mi go brakować ;)