środa, 31 grudnia 2014

Rada #3

Weszłam do domu, gdzie w progu przywitał mnie krzyk Nialla.
- Chanel! Co się z Tobą dzieje, że nagle lecisz na takie cioty?!- Wyszedł zza rogu i zamilkł. Wiem, że za mną stał Styles z walizką i zdejmował buty, tak jak ja.- Nie Ciebie miałem na myśli, stary.- Skrzywił się Horan.
- Tak, jego miałeś na myśli.- Mruknęłam i ominęłam blondyna.- Niall to jest Harry, Harry to jest Niall, od dzisiaj ze sobą mieszkacie.- Wytłumaczyłam i rzuciłam się na kanapę.
- Jak to mieszkamy?- Blondyn usiadł obok mnie.- I to jest ten? Ten z rana?- Widziałam, że Harry nie bardzo wie jak się zachować. Uśmiechnęłam się do niego pokrzepiająco i kiwnęłam głową na fotel, na którym niepewnie usiadł.
- Niall, jestem najzajebistrzą osobą, jaką znasz, więc nie dziw się, że potrafię czarować i wychodząc z kujonem, wracam z przystojniakiem.
- To ja tu jestem ten przystojny.- Fuknął Horan. Wywróciłam oczami.
- Ależ tak słodziaku!- Cmoknęłam go w policzek.- Zrobisz to dla mnie?
- Co?
- Zamieszkasz z drugim facetem pod jednym dachem?- Uśmiechnęłam się słodko.
- Może być wesoło.- Blondyn wzruszył ramionami.
- Tylko się nie pozagryzajcie!- Zaśmiałam się. Do tego raczej by nie doszło, bo Harry jest za spokojny. Siedzieliśmy przed telewizorem, patrząc się w niego tępo. Zakupy! Tak, zakupy! To świetne rozwiązanie, żeby potrenować trochę z Harrym. Nie dam mu spokoju.
- Harry, mam pomysł...

~§~

Szliśmy przez galerię handlową. Większość dziewczyn oglądała się za nami. Niall chciał również pojechać, ale wybiłam mu to z głowy. Jęczałby, że za dużo chodzimy i nabijał ze wszystkiego i wszystkich. Jakaś blondynka szła w naszym kierunku, szeroko się uśmiechając. Nie dało się nie zauważyć, że 'przypadkowo' wpadła na Harry'ego. Teatralnie odbiła się od jego klatki piersiowej i na szczęście, a może nieszczęście, nie upadła, bo brunet ją złapał. Zaśmiał się pod nosem i był w tym cholernie słodki. Odsunęłam się kawałek, żeby nie przeszkadzać.
- Nic Ci nie jest?- Zaśmiał się i puścił dziewczynę, która głupio zachichotała. Założyła pasmo włosów za ucho i zagryzła dolną wargę. Zmierzyłam ją dokładnie wzrokiem. I po krótkiej ocenie jej postawy, wkroczyłam do akcji. Przylepiłam na twarz szeroki uśmiech i chwyciłam dłoń Harry'ego.
- Popatrz jaka śliczna sukienka! Chodźmy!- Pociągnęłam go za sobą, a gdy tylko weszłam do wskazanego sklepu, 'zdjęłam' z twarzy wymuszony uśmiech.- Pusta, leciała na Twój wygląd.- Odezwałam się, zanim zrobił to brunet.
- Skąd wiesz?
- Patrz...- Kiwnęłam głową w stronę sklepu po drugiej stronie. Stała tam i flirtowała z przystojnym szatynem. Wdzięczyła się na tyle na ile mogła.
- Oh...
- Przejmujesz się?
- Nie- Odpowiedział i obserwował mnie, kiedy przeglądałam wieszaki.
- Każda dziewczyna się za Tobą ogląda. Nie ma co sobie zawracać głowy taką jedną.- Właśnie znalazłam dość interesujący sweter.
- Skoro ty zmieniłaś mój wygląd, to ja pokaże Ci coś w twoim, ok?- Odwróciłam się w stronę Harry'ego.
- Podoba mi się ten chytry uśmieszek, więc się zgadzam.
- Świetnie! Idź do przymierzalni, a ja zaraz dołączę.- Kiwnęłam głową i ruszyłam w wyznaczone miejsce. Weszłam do jednej z kabin i przeglądnęłam się w lustrze. Krótkie czarne szorty eksponowały moje długie nogi, obcisła biała bokserka podkreślała moją figurę, a narzucona na nią krótka skórzana kurtka dodawała całości lekkiego pazura.
- Gdzie jesteś?- Usłyszałam zachrypnięty głos. Wychyliłam głowę, a Harry wpakował się do mojej kabiny.
- Dobra, podoba mi się ta pewność siebie.- Zaśmiałam się. Brunet podał mi kilka rzeczy
- Zawołaj, kiedy będziesz gotowa.- Wyszedł. Zaczęłam przeglądać ubrania, które były kompletnie nie w moim stylu. Nie było ich dużo, ale z tych paru ciuchów, zdecydowałam się na bordową sukienkę. Była rozkloszowana, co mnie lekko odrzucało, ale zaufam Harry'emu. Ubrałam ją. Nie mój styl, kompletnie! Wolę obcisłe sukienki. Ale... jest całkiem niezła. Seksowna... Wyszłam w niej do bruneta i obróciłam sie wokół własnej osi. Loczek podał mi czarne szpilki.
- Skąd wiedziałeś jaki mam rozmiar stopy?
- Strzelałem.- Wzruszył ramionami.- I jak?
- Co jak?- Zmarszczyłam brwi.
- Podoba się?
- Chyba tak...- Przeglądnęłam się jeszcze raz w lustrze.
- Widzisz... Da się elegancko i seksownie w jednym.- Zaśmiał się.- Wskakuj w pozostałe.- Wepchnął mnie do kabiny. Pokręciłam głową. Jest niemożliwy. Ale nigdy nie powiedziałabym, że spodbają mi się takie ubrania. Jedyne co jest tu w moim stylu, to czarne szpilki. Zdjęłam sukienkę i ubrałam drugi zestaw wybrany przez Harry'ego. Biała koszula na szerokich ramionczkach i czarna, skórzana, rozkloszowana spódnica. Do tego poprzednie buty i... Wyglądałam nieziemsko. Harry wpakował mi się do kabimy i stanął za mną, przyglądając się mojemu odbiciu w lustrze. Uśmiechnęłam się do niego.
- Nigdy nie powiedziałabym, że coś takiego mi się spodoba.- Spojrzałam na niego.
- No to bierzemy wszystko!- Klasnął i wyszedł z kabiny. Wywróciłam oczami i przebrałam się w swoje rzeczy. Wzięłam ze sobą wszystkie ubrania i buty. Co z tego, że mam już czarne szpilki? Moje mają czerwoną podeszwę, a te są całe czarne. Różnica jest? Jest! Skierowałam się z Harrym do kasy, gdzie stał uroczy blondyn. Uśmiechnęłam się do niego, tak samo jak on do mnie. Już miałam wyciągać pieniądze po tym, jak powiedział wyznaczoną sumę, kiedy zobaczyłam, jak Harry podaje mu swoją kartę.
- Ej!- Uderzyłam go w ramię.- Sama płacę!
- Za późno.- Zaśmiał się brunet, a ja miałam chęć mordu na nim. To nie w porządku.- Powiedzmy, że to w ramach podziękowań.- Odezwał się, kiedy wychodziliśmy ze sklepu. Wyszliśmy z galerii i wsiedliśmy do samochodu.
- Dwie sprawy- Mruknęłam zapinając pas.- Po pierwsze, to dziękuję, a po drugie, to podobała mi się Twoja pewność siebie w sklepie.
- To znaczy?
- Rada trzecia: Bądź pewny siebie.- Zaśmiałam się.

wtorek, 30 grudnia 2014

Rada #2

Skierowaliśmy się w drogę powrotną. Właśnie zgodziłam się na to, żeby on spędzał ze mną całe dnie i nie wiem, czy nie zgodziłam się przypadkiem na seks z nim. Ale w sumie... Zaczęłam dokładnie przyglądać się Harry'emu, który szedł ciut przede mną. Przypomniał mi się jego widok, kiedy wyszedł rano zmasakrowany po nocowaniu na mojej kanapie. Gdyby zrobić coś z włosami, aby wróciły do poprzedniego nieładu, zamienić okulary na soczewki...
- Jedziemy po Twoje rzeczy.- Stwierdziłam, kiedy znaleźliśmy się pod domem.- Czekaj tu, ja idę po kluczyki.- Harry kiwnął głową. Weszłam do domu, trzaskając drzwiami. Zabrałam kluczyki i wróciłam do samochodu. Znałam drogę do byłego mieszkania bruneta, więc dotarliśmy tam w dość krótkim czasie.
- Wkurzy się, jak mnie zobaczy.- Odezwał się, kiedy wchodziliśmy po schodach. Zaśmiałam się pod nosem.
- Nie... Zrobimy tak, że będzie śliniła się na Twój widok.- Harry nie zdążył odpowiedzieć, bo staliśmy już pod drzwiami. Zapukałam do nich i otworzył mi wysoki, dobrze zbudowany, przystojny blondyn. Urodą mógł dorównywać Niallowi, ale gdyby mieli wyrywać dziewczyny na zawody, wygrałby Irlandczyk. Ma swój urok osobisty. Jestem też pewna, że Harry po mojej przemianie go powali.
- W czymś mogę pomóc?- Uśmiechnął się do mnie szeroko i zmierzył wzrokiem od stóp po czubek głowy. Co za cham! Przecież on ewidentnie jest nowym chłoptasiem byłej Harry'ego, a za chwile mu stanie na mój widok! Podniosłam jedną brew.
- Jest...
- Emily?- Dokończył za mnie brunet. No tak, nie wiem jak ona się nazywa.
- A czego od niej szukacie?- Oparł się o framugę. Wywróciłam oczami i po prostu przepchnęłam się obok niego, a za mną ruszył Harry. Emily siedziała w salonie i już miała się odezwać, kiedy powiedziałam jej, że przyszliśmy tylko po rzeczy. Lokaty zaprowadził mnie do sypialni, gdzie była duża szafa i wyciągnął walizkę.
- Ja Ci pakuję rzeczy, a ty idziesz imyć głowę. Suszysz włosy suszarką i nic z nimi nie robisz! Zostawiasz tak, jak się ułożą i przychodzisz tutaj.
- Ale...
- Miałeś się słuchać.- Wywróciłam oczami.- Masz soczewki?
- Mam, ale...
- Zakładasz je, a okulary zostawimy tej blondi na dole. Tak na pamiątkę.- Uśmiechnęłam się. Harry poszedł zrobić to, co mu kazałam, a ja otworzyłam szafę i zobaczyłam tam zbiorowisko sweterków, koszul i spodni w kant. Uderzyłam się z otwartej dłoni w czoło. Koszule są jeszcze ok... Dlatego zabrałam kilka i wrzuciłam do walizki. Kiedy przeglądałam wieszaki, zobaczyłam, że ma on też normalne rzeczy! No nie wierze! Wrzuciłam wszystkie do walizki, wcześniej wyciągając coś, w co Harry się przebierze. Usiadłam na walizce i zapięłam ją. Akurat gdy zamykałam szafę, brunet wrócił z burzą loków na głowie i okularami w dłoni. Uśmiechnęłam się. Poprawił włosy, które spadały mu ciut na oczy.
- Ubierasz to.- Rzuciłam mu czarne rurki, białą bokserkę i flanelową koszulę w kratę. I uwierzyć, że znalazłam to w jego szafie! Chłopak bez słowa się przebrał i stanął przede mną.
- Nie jestem przekonany.- Skrzywił się.
- Nie dyskutuj, tylko podwiń rękawy koszuli.- Przyglądałam mu się dokładnie i wręcz nie wierzyłam w to, co widzę. Zamiast lalusiowatego chłoptasia, stał przede mną skesowny mężczyzna.
- Jesteś pewna, że...- Wywróciłam oczami i pociągnęłam go przed lustro, które do tej pory zasłaniałam. Otworzył szeroko oczy, a z jego ust wydobyło się krótkie 'wow'.
- Emily opadnie szczęka, jak zejdziesz na dół.- Harry kiwnął lekko głową, a potem szeroko się uśmiechnął. Chwycił rączkę od walizki i wyszedł na korytarz.
- Wiesz co? Nie wiem co ty w nim widzisz...- Zaczęła Emily, kiedy usłyszała jak schodzimy po schodach. Wiem, że mówiła do mnie, ale zamknęła się, kiedy zobaczyła nowego, kompletnie odmienionego Harry'ego.
- Więcej niż ty.- Uśmiechnęłam się chytrze.
- Co ty mu zrobiłaś?- Emily wstała z kanapy i podeszła do nas.- Wow, jaki...
- Przystojny, seksowny, pociągający, podniecający, brałabyś, wiem.- Mruknęłam i wcisnęłam jej w dłoń stare okulary Hazzy.- Na pamiątkę...- Zadrwiłam i wyszłam razem z Harrym. Wkurzyła mnie ta dziewczyna. Była cholernie płytka. Gdy Hazz wyglądał, jak ciota, to go rzuciła, a gdy jest teraz mega seksowny, to nagle się ślini. Brunet wrzucił wlizkę na tylne siedzenie i sam wsiadł do samochodu. Ja zrobiłam to tuż po nim i zdenerwowana na pustą blondynkę, mocno trzasnęłam drzwiami od auta.
- Na koniec, jak już uznam, że wszystko ok, że zdałeś 'test'... Chcę Cię widzieć z ładną dziewczyną, która ma zajebisty charakter.- Mruknęłam w jego stronę.- Muszę zobaczyć czy praca nie poszła na marne.- Harry kiwnął głową.- Rada druga: Kompletna zmiana wyglądu.

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Rada #1

Krzątałam się po kuchni, robiąc sobie kawę. Niall jeszcze nie wrócił, a to znaczy, że pewnie nocuje u jakiejś nowo poznanej laski. Czy on nigdy nie może wrócić normalnie? Jak człowiek? Napalony zbok! Dobra... Sama nie jestem lepsza...
- Przepraszam?- Usłyszałam za sobą charakterystyczny, zachrypnięty głos.- Możesz mi powiedzieć gdzie jestem?- Odwróciłam się przodem do chłopaka i zlustrowałam go wzrokiem.
- O cholera- Mruknęłam pod nosem. Do tej pory ulizane włosy, zmieniły się w burze loków. Rozpięta koszula i podwinięte rękawy ukazywały idealnie wyrzeźbiony tors i tatuaże. Brak okularów pozwalał mi na zobaczenie zieleni oczu bruneta.
- Czy my...
- Nie!- Krzyknęłam, odrywając od niego wzrok. Westchnął z ulgą i przeczesał włosy palcami.
- To co ja tu robię?
- Długa, bardzo długa historia!
- Zaraz, ja Cię znam!- Dostał nagle olśnienia. Upiłam łyk kawy, czekając na dalsze wyjaśnienia.- Tańczysz w tym klubie.
- Brawo, geniuszu!- Odwróciłam się w stronę lodówki i wyciągnęłam z niej butelkę wody.- Łap!- Rzuciłam mu ją.- Zalej kaca.
- Dzięki. Jestem...
- Harry, tak wiem. Chanel.- Uśmiechnęłam się lekko.- Powiem, że masz mały problem.
- Co?
- Twoja dziewczyna raczej nie chce Cię widzieć w domu.
- Jakbym nie wiedział.- Odkręcił butelkę i wypił całą jej zawartość duszkiem.- Mógłbym wziąć prysznic?
- Jasne!- Odłożyłam kubek kawy i ruszyłam w stronę łazienki. Weszłam do jednego z pomieszczeń w moim domu.- Tu są ręczniki.- Otworzyłam szafkę i wyciągnęłam rękę, aby sięgnąć po czysty ręcznik. Czułam na sobie wzrok Harry'ego. Ślinił się, bo miałam na sobie tylko bieliznę i króciutki jedwabny szlafroczek, który odsłonił moją dupę, kiedy się wyciągałam. - Zabije Nialla za to, że ułożył ręczniki tak wysoko!- Warknęłam pod nosem.
- Pozwolisz?- Brunet podszedł do mnie i z łatwością zdjął jeden z ręczników.
- Wiesz co? Rozgość się! Sam sobie szukaj, czego tam potrzebujesz! Ja idę pić moją kawę!- Szybko opuściłam łazienkę, wracając do kuchni. Zabrałam stamtąd kubek i rozwaliłam się na kanapie. Dopiero teraz zauważyłam, że mam w domu kompletny bałagan. Wszędzie walały się puste opakowania po jedzeniu, papiery... Czy to jest opakowanie po prezerwatywach?!
- Twój Nialler wrócił!- Usłyszałam krzyk i trzaśnięcie drzwiami. Po kilku sekundach do salonu wpadł blondyn i rzucił się na kanapę, wywalając nogi na stół.- Wyszłaś wcześniej, kto?
- Ale co?
- Jest w łazience, prawda?
- Ale nie wiem o co ci chodzi!
- Pff- Chłopak wywrócił oczami i bez słowa wyjaśnień poszedł do kuchni. Włączyłam telewizor i zaczęłam skakać po kanałach. Niall zdążył usiąść obok mnie z kanapkami. Po kilku minutach z łazienki wyszedł Harry. Znowu ulizany, z okularami, idealnie zapiętą koszulą... Przewróciłam oczami, a Horan zaczął się krztusić. Nie wiedziałam o co chodzi, więc odruchowo zaczęłam klepać go w plecy.
- To z nim?!
- Niall!- Kopnęłam go w łydkę.- Przestań!- Chłopak nadal kasłał.
- To z nim się pieprzyłaś?!
- Co?! Przecież powiedziałaś, że my nie...- Odezwał się lokowaty.
- Bo nie!- Krzyknęłam.- Ciebie zaraz wypierdolę z domu!- Pokazałam palcem na blondyna.
- Dzięki za nocleg.
- Nie masz za co.- Uśmiechnęłam się.-Ale nie chcę Cię więcej widzieć w tym klubie.
- Może dasz się zaprosić na kawę? W ramach podziękowania?- Uśmiechnął się i zobaczyłam dołeczki w jego policzkach. Horan zaczął się histerycznie śmiać.
- Jasne, tylko się ubiorę...
Spacerowaliśmy po parku. Harry chciał wiedzieć jak do mnie trafił, więc wszystko mu opowiedziałam. Nie był z tego zadowolony i ciągle przepraszał, ale cóż... No na ulicy nie mógł spać.
- Może jestem wścibska- Zaczęłam.- Ale czemu Twoja dziewczyna z Tobą zerwała?- Na to pytanie chłopak zatrzymał się w miejscu. Jego oczy szeroko się otworzyły, a na policzkach zaczęły pojawiać czerwone placki.
- Bo...
- Dawaj, mnie już nic nie zaskoczy.- Uśmiechnęłam się. Jestem typem kobiety, która po seksie nie zaśnie wtulona w faceta, ale będzie z nim rozmawiała o największych głupotach. Już nie raz udało mi się posłuchać wyżaleń swoich... partnerów.
- Ciężko to sprecyzować.- Podrapał się po karku.- Sam dokładnie nie wiem.
- To powiedz, co Ci powiedziała, kiedy wywalała Cię za drzwi.- Chłopak westchnął.
- Coś w stylu: 'Nie umiesz się zająć kobietą! Jesteś ofermą!' W tym momencie zatrzasnęła drzwi, a potem dodała jeszcze, że jestem słaby w łóżku.- Zatrzymałam się na chwilę i dokładnie przyglądnęłam czerwonemu, jak burak chłopakowi. Przekręciłam głowę w prawo i zmrużyłam oczy.
- Jestem pewna, że na 80%... Dobra, na 85% nie jesteś słaby w łóżku.- Stwierdziłam i ruszyłam przed siebie, upijając łyk kawy, którą wzięłam na wynos. Była ona już chłodna, ale mi to nie przeszkadzało.
- Skąd...
- Zaufaj mi.- Przerwałam mu.- Ale jednak... Coś w tym musi być, skoro dziewczyna wyrzuca Cię z takim tekstem. I chyba nawet wiem co... Jesteś miły, ułożony, grzeczny, wiesz... Taki gentleman.- Brunet dokładnie mi się przysłuchiwał.- Ale to jest XXI wiek. Tutaj dziewczyny chcą typu umięśnionego, pewnego siebie, stanowczego i ciut niebezpiecznego mężczyzny, który przy okazji będzie je traktował jak księżniczki.
- Czyli?
- Czyli spełniasz około 1/4 całości warunków.- Mruknęłam. Szliśmy chwilę w ciszy, aż chłopak staną przede mną, zagradzając mi drogę.
- Musisz mi pomóc!
- Co?
- Musisz mnie wszystkiego nauczyć. Muszę przejść przemianę z wyglądu i z zachowania.
- Czy Ty mi właśnie mówisz, że mam Cię uczyć bycia facetem?!- Podniosłam głos.
- Proszę...
- Pogadaj z Niallem, on będzie lepszy w te klocki.
- Proszę, musisz się zgodzić, bo kto inny jak nie ty? Jesteś doświadczona!
- Nie jestem nauczycielką edukacji seksualnej!
- Ale jesteś cholernie gorącą kobietą!- Podniosłam jedną brew, patrząc na niego wielkimi oczami. Albo ja oszalałam, albo on.
- Czego ode mnie oczekujesz?
- Że zrobisz ze mnie wymarzonego faceta.
- Gorącego mężczyznę i boga seksu.- Szepnęłam sama do siebie.- Zgoda.- Wzruszyłam ramionami.
- Tak?!
- Wprowadzasz się do mnie, bo muszę Cię mieć ciągle na oku, chodzisz ze mną do pracy, a tam będziesz trenował i słuchasz się mnie.
- Zgoda.- Uśmiechnął się.
- Rada pierwsza: Nie przytakuj ciągle, bo brzmi to jakbyś mnie ignorował, albo był zwykłym pantoflarzem.
- Jasne, zrozumiałem.- Przytaknął.
- Długa droga przed nami...

niedziela, 28 grudnia 2014

Prolog

Na swoje nogi ubrałam czarne lity, a na ramiona skórzaną kurtkę. Sprawdziłam czy mam najpotrzebniejsze rzeczy i wygrzebałam klucze.
- Jesteś jeszcze w domu?!- Usłyszałam krzyk z głębi domu.
- Jestem!
- Spóźniona?!
- A czy ja kiedyś nie byłam spóźniona?!- Zaczął mnie irytować. Nie mam czasu! Spieszę się do pracy!
- Zaczekasz na mnie?!
- Co?!
- Jadę z Tobą, zabawimy się!- Westchnęłam. Stanęłam przed lustrem dokładnie oglądając swoją sylwetkę. Dziwię się, że jeszcze z nim wytrzymuję. Po kilku minutach ze schodów zbiegł Niall, ubierając koszulkę. Czarne rurki, biały T-shirt i roztrzepane blond włoski.
- Mrr...- Uśmiechnęłam się szeroko do chłopaka.
- Tak, tak! Wiem, że jestem seksowny!- Wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem.- No co?
- Nic- Odpowiedziałam kręcąc głową. Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się w stronę mojego samochodu.
- Ja prowadzę!- Krzyknął Horan.
- Chce jeszcze żyć!- Usiadłam na miejscu kierowcy i odpaliłam auto. Ruszyliśmy z podjazdu. Do pracy nie miałam daleko, więc dotarliśmy po kilku minutach.

Stałam na podeście, żeby wszyscy mogli mnie zobaczyć. Stado pijanych mężczyzn wyciągało w moją stronę ręce, dotykając moich nóg. Wsuwali i rzucali pieniądze, gdzie tylko mogli. Uśmiechnęłam się w stronę Nialla, który siedział przy barze i przyglądał się mojej osobie. Wiłam się przy metalowej rurze jeszcze kilka sekund, a potem jakby gdyby nigdy nic pozbierałam kasę i wróciłam na zaplecze. Przebrałam się z tego kusego stroju w swój, równie wyzywający. Obcisła koronkowa sukienka w kolorze czerni, sięgająca mi do połowy uda. Do tego czarne wysokie szpilki na platformie z czerwoną podeszwą. Swoje do tej pory rozpuszczone włosy splotłam w wianek i poszłam do szefa. Rozliczyłam się, a potem spokojnie ruszyłam na salę, gdzie czekał Niall. Siedział na tym samym miejscu co wcześniej. Usiadłam obok niego i wyszczerzyłam się.
- Byłaś niesamowita!
- Jak zawsze!
- Tutaj się zgodzę.- Usłyszałam dobrze mi znany głos Chrisa- barmana i mojego dobrego przyjaciela z pracy.- Co podać?- Uśmiechnął się.
- To co zawsze.- Odwzajemniłam gest.
- Nie wierzę, że Ci faceci przychodzą tutaj tylko po to, żeby zobaczyć jak tańczysz na rurze.
- Ty tego nie rozumiesz?
- No wiesz, ja to bym Cię znalazł na mieście i zgwałcił.
- Nie wierzę w Ciebie, Niall.- Westchnęłam, a obok mnie znalazł się kolorowy drink. Upiłam łyk.- Idziemy tańczyć!- Pociągnęłam blondyna na parkiet. Przetańczyliśmy kilka piosenek.- Widzisz go?- Powiedziałam do ucha Horana, kiedy usłyszałam wolną melodię. Przytuliłam się do przyjaciela.
- Kogo?
- Tego przy barze.  Spodnie w kant, biała koszula i ohydna kamizelka. Ulizane włosy i okulary.- Opisałam go, żeby Niallowi było łatwiej go znaleźć.
- Kto się tak ubiera do klubu?
- On tu przychodzi od kilku dni, zawsze siada na tym samym miejscu, pije whiskey i wychodzi kompletnie zalany.
- I co z tego? Może uzależniony?
- Nie...- Zmarszczyłam czoło.- Idę usiąść.
- Idę wyrywać dupy!- Krzyknął Horan. Zanim doszłam do baru, on już tańczył z jakąś blondyną. Zniknął mi z oczu po kilku minutach. Usiadłam na barowym krześle i przyglądałam się, jak Chris obsługuje kilka osób. Obok mnie siedział wspomniany wcześniej chłopak.
- Gdzie masz Nialla?- Chris oparł się łokciami o bar.
- Szuka laski do pieprzenia.- Ulizany brunet na moje słowa uniósł szklankę i wypił całą jej zawartość.
- Ma Ciebie.
- Fuj?!- Skrzywiłam się.- Nie spałam z nim, to mój przyjaciel!
- Jasne.- Przewrócił oczami.- Jeszcze mi powiedz, że nawet o tym nie myślałaś.
- Za dobrze mnie znasz.- Warknęłam.- Podobno jest boski w łóżku!
- I ty z nim nie spałaś?
- Mieszkamy razem.- Wzruszyłam ramionami.- Już nieraz słyszałam jak laski jęczały w jego pokoju, a potem miałam okazje z nimi porozmawiać.
- Jesteś niemożliwa.
- Jestem zboczona.- Zaśmiałam się i dopiłam swojego drinka do końca
- To samo?- Zapytał Chris, zabierając pustą szklankę. Kiwnęłam głową.
- Ja poproszę jeszcze raz to samo.- Wybełkotał zachrypły głos obok mnie. Spojrzałam na chłopaka kątem oka. Jego niski głos nie pasuje mi do lalusiowatego wyglądu.
- Może przystopujesz, stary? Wróć do domu.
- Nie mam domu.- Mruknął zirytowany. Rzuciłam znaczące spojrzenie w stronę Chrisa.
- On ma racje. Tobie na dzisiaj wystarczy.- Odezwałam się. Chłopak nic nie powiedział. Wstał i wyszedł. Pewnie pójdzie do innego klubu. Obróciłam się w stronę parkietu, szukając wzrokiem Nialla. Wracam do domu. Jestem zmęczona. Nie spałam dobrze ostatniej nocy. To wszystko wina tego bruneta. Jak on miał na imię? Nathan? Ethan? Nie pamiętam. Ale był dobry, nawet bardzo dobry. Wysłałam sms do blondyna i ruszyłam do wyjścia. Pojadę samochodem, wypiłam tylko jednego drinka. Niall będzie musiał sam trafić do domu. Przecisnęłam się przez tłum ludzi i znalazłam się na zewnątrz. Ruszyłam na zaplecze, gdzie stał mój samochód. Skręciłam, a za rogiem zobaczyłam lalusia opartego o ścianę. Chwiał się na własnych nogach.
- Miałeś wracać do domu.
- Powiedziałem, że nie mam domu! Dziewczyna mnie wyrzuciła!- Zaczął dziwnie machać rękami.
- Łapki przy sobie, proszę.- Mruknęłam.
- Gdzie będziesz spał?
- Yyy... Tutaj?- Rozglądnął się. Codziennie musi brać prysznic, bo jest zadbany. Po prostu kompletnie zalany facet nic nie pamięta.
- Wsiadaj do samochodu, a spróbuj tylko zarzygać mi tapicerkę!- Warknęłam. Chłopak bez słowa ruszył za mną. Wsiedliśmy do auta, a ja wyciągnęła dłoń w jego stronę.- Dowód.
- Co?- Warknęłam pod nosem i zaczęłam grzebać po kieszeniach jego spodni, aż znalazłam portfel. Wyciągnęłam z niego dowód osobisty, a stamtąd odczytałam adres. Ruszyłam z parkingu, jadąc do jego mieszkania. Nie było to daleko, ale dalej niż mój dom. Stanęłam z nim pod drzwiami mieszkania i zaczęłam pukać. Otworzyła mi dziewczyna. Blondynka, wysoka, ładna...
- Oddaje zgubę.- Dziewczyna była widocznie zaspana.
- Harry?- A więc nazywa się Harry. Chłopak nie odpowiedział, bo już prawie zasypiał na moim ramieniu.- Weź go!
- Kpisz sobie ze mnie?! To nie mój chłopak!
- Mój też nie!- Krzyknęła i po prostu zatrzasnęła drzwi. Waliłam w nie pięścią, ale nie otworzyła. I co ja z nim zrobię? Potrząsnęłam lekko tym chłopakiem. Nie wiem, po prostu nie wiem!
- Mówiłem, że nie mam gdzie spać.- Wymamrotał. Ma gdzie spać. Nie jest lekki, a wisi na moim ramieniu. Zeszliśmy do samochodu. Chyba nie mam innego wyboru.