niedziela, 28 grudnia 2014

Prolog

Na swoje nogi ubrałam czarne lity, a na ramiona skórzaną kurtkę. Sprawdziłam czy mam najpotrzebniejsze rzeczy i wygrzebałam klucze.
- Jesteś jeszcze w domu?!- Usłyszałam krzyk z głębi domu.
- Jestem!
- Spóźniona?!
- A czy ja kiedyś nie byłam spóźniona?!- Zaczął mnie irytować. Nie mam czasu! Spieszę się do pracy!
- Zaczekasz na mnie?!
- Co?!
- Jadę z Tobą, zabawimy się!- Westchnęłam. Stanęłam przed lustrem dokładnie oglądając swoją sylwetkę. Dziwię się, że jeszcze z nim wytrzymuję. Po kilku minutach ze schodów zbiegł Niall, ubierając koszulkę. Czarne rurki, biały T-shirt i roztrzepane blond włoski.
- Mrr...- Uśmiechnęłam się szeroko do chłopaka.
- Tak, tak! Wiem, że jestem seksowny!- Wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem.- No co?
- Nic- Odpowiedziałam kręcąc głową. Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się w stronę mojego samochodu.
- Ja prowadzę!- Krzyknął Horan.
- Chce jeszcze żyć!- Usiadłam na miejscu kierowcy i odpaliłam auto. Ruszyliśmy z podjazdu. Do pracy nie miałam daleko, więc dotarliśmy po kilku minutach.

Stałam na podeście, żeby wszyscy mogli mnie zobaczyć. Stado pijanych mężczyzn wyciągało w moją stronę ręce, dotykając moich nóg. Wsuwali i rzucali pieniądze, gdzie tylko mogli. Uśmiechnęłam się w stronę Nialla, który siedział przy barze i przyglądał się mojej osobie. Wiłam się przy metalowej rurze jeszcze kilka sekund, a potem jakby gdyby nigdy nic pozbierałam kasę i wróciłam na zaplecze. Przebrałam się z tego kusego stroju w swój, równie wyzywający. Obcisła koronkowa sukienka w kolorze czerni, sięgająca mi do połowy uda. Do tego czarne wysokie szpilki na platformie z czerwoną podeszwą. Swoje do tej pory rozpuszczone włosy splotłam w wianek i poszłam do szefa. Rozliczyłam się, a potem spokojnie ruszyłam na salę, gdzie czekał Niall. Siedział na tym samym miejscu co wcześniej. Usiadłam obok niego i wyszczerzyłam się.
- Byłaś niesamowita!
- Jak zawsze!
- Tutaj się zgodzę.- Usłyszałam dobrze mi znany głos Chrisa- barmana i mojego dobrego przyjaciela z pracy.- Co podać?- Uśmiechnął się.
- To co zawsze.- Odwzajemniłam gest.
- Nie wierzę, że Ci faceci przychodzą tutaj tylko po to, żeby zobaczyć jak tańczysz na rurze.
- Ty tego nie rozumiesz?
- No wiesz, ja to bym Cię znalazł na mieście i zgwałcił.
- Nie wierzę w Ciebie, Niall.- Westchnęłam, a obok mnie znalazł się kolorowy drink. Upiłam łyk.- Idziemy tańczyć!- Pociągnęłam blondyna na parkiet. Przetańczyliśmy kilka piosenek.- Widzisz go?- Powiedziałam do ucha Horana, kiedy usłyszałam wolną melodię. Przytuliłam się do przyjaciela.
- Kogo?
- Tego przy barze.  Spodnie w kant, biała koszula i ohydna kamizelka. Ulizane włosy i okulary.- Opisałam go, żeby Niallowi było łatwiej go znaleźć.
- Kto się tak ubiera do klubu?
- On tu przychodzi od kilku dni, zawsze siada na tym samym miejscu, pije whiskey i wychodzi kompletnie zalany.
- I co z tego? Może uzależniony?
- Nie...- Zmarszczyłam czoło.- Idę usiąść.
- Idę wyrywać dupy!- Krzyknął Horan. Zanim doszłam do baru, on już tańczył z jakąś blondyną. Zniknął mi z oczu po kilku minutach. Usiadłam na barowym krześle i przyglądałam się, jak Chris obsługuje kilka osób. Obok mnie siedział wspomniany wcześniej chłopak.
- Gdzie masz Nialla?- Chris oparł się łokciami o bar.
- Szuka laski do pieprzenia.- Ulizany brunet na moje słowa uniósł szklankę i wypił całą jej zawartość.
- Ma Ciebie.
- Fuj?!- Skrzywiłam się.- Nie spałam z nim, to mój przyjaciel!
- Jasne.- Przewrócił oczami.- Jeszcze mi powiedz, że nawet o tym nie myślałaś.
- Za dobrze mnie znasz.- Warknęłam.- Podobno jest boski w łóżku!
- I ty z nim nie spałaś?
- Mieszkamy razem.- Wzruszyłam ramionami.- Już nieraz słyszałam jak laski jęczały w jego pokoju, a potem miałam okazje z nimi porozmawiać.
- Jesteś niemożliwa.
- Jestem zboczona.- Zaśmiałam się i dopiłam swojego drinka do końca
- To samo?- Zapytał Chris, zabierając pustą szklankę. Kiwnęłam głową.
- Ja poproszę jeszcze raz to samo.- Wybełkotał zachrypły głos obok mnie. Spojrzałam na chłopaka kątem oka. Jego niski głos nie pasuje mi do lalusiowatego wyglądu.
- Może przystopujesz, stary? Wróć do domu.
- Nie mam domu.- Mruknął zirytowany. Rzuciłam znaczące spojrzenie w stronę Chrisa.
- On ma racje. Tobie na dzisiaj wystarczy.- Odezwałam się. Chłopak nic nie powiedział. Wstał i wyszedł. Pewnie pójdzie do innego klubu. Obróciłam się w stronę parkietu, szukając wzrokiem Nialla. Wracam do domu. Jestem zmęczona. Nie spałam dobrze ostatniej nocy. To wszystko wina tego bruneta. Jak on miał na imię? Nathan? Ethan? Nie pamiętam. Ale był dobry, nawet bardzo dobry. Wysłałam sms do blondyna i ruszyłam do wyjścia. Pojadę samochodem, wypiłam tylko jednego drinka. Niall będzie musiał sam trafić do domu. Przecisnęłam się przez tłum ludzi i znalazłam się na zewnątrz. Ruszyłam na zaplecze, gdzie stał mój samochód. Skręciłam, a za rogiem zobaczyłam lalusia opartego o ścianę. Chwiał się na własnych nogach.
- Miałeś wracać do domu.
- Powiedziałem, że nie mam domu! Dziewczyna mnie wyrzuciła!- Zaczął dziwnie machać rękami.
- Łapki przy sobie, proszę.- Mruknęłam.
- Gdzie będziesz spał?
- Yyy... Tutaj?- Rozglądnął się. Codziennie musi brać prysznic, bo jest zadbany. Po prostu kompletnie zalany facet nic nie pamięta.
- Wsiadaj do samochodu, a spróbuj tylko zarzygać mi tapicerkę!- Warknęłam. Chłopak bez słowa ruszył za mną. Wsiedliśmy do auta, a ja wyciągnęła dłoń w jego stronę.- Dowód.
- Co?- Warknęłam pod nosem i zaczęłam grzebać po kieszeniach jego spodni, aż znalazłam portfel. Wyciągnęłam z niego dowód osobisty, a stamtąd odczytałam adres. Ruszyłam z parkingu, jadąc do jego mieszkania. Nie było to daleko, ale dalej niż mój dom. Stanęłam z nim pod drzwiami mieszkania i zaczęłam pukać. Otworzyła mi dziewczyna. Blondynka, wysoka, ładna...
- Oddaje zgubę.- Dziewczyna była widocznie zaspana.
- Harry?- A więc nazywa się Harry. Chłopak nie odpowiedział, bo już prawie zasypiał na moim ramieniu.- Weź go!
- Kpisz sobie ze mnie?! To nie mój chłopak!
- Mój też nie!- Krzyknęła i po prostu zatrzasnęła drzwi. Waliłam w nie pięścią, ale nie otworzyła. I co ja z nim zrobię? Potrząsnęłam lekko tym chłopakiem. Nie wiem, po prostu nie wiem!
- Mówiłem, że nie mam gdzie spać.- Wymamrotał. Ma gdzie spać. Nie jest lekki, a wisi na moim ramieniu. Zeszliśmy do samochodu. Chyba nie mam innego wyboru.

2 komentarze:

  1. Jezu uroczy Harry <3 Cudne <3

    OdpowiedzUsuń
  2. super <3 podoba mi się i nie zauważyłam nic, co by mnie irytowało ;) (a to wielki sukces, bo jestem cholernie wymagająca ;)

    OdpowiedzUsuń