Siedziałam właśnie w kuchni, popijając świeżą kawę, jaką zrobił mi Niall, zanim wyszedł. Miał kilka spraw do załatwienia. Może i żyje na koszt rodziców, ale jest facetem, który ma więcej zajęć, niż nie jeden biznesman. Zaczynam go podejrzewać o to, że zaczął pracować i nie chce się przyznać. Zapewne wróci dość późno, jak zawsze.
Przeglądałam coś w telefonie, zastanawiając się nad zajęciem na dzisiaj. Nie byłam zbyt wyspana, więc energią raczej nie tryskałam, ale siedzieć na dupsku też nie chcę.
- Chanel! Chaaanel!- Usłyszałam z góry. Potem dotarły do mnie kroki na schodach. Harry wpadł do kuchni z szerokim uśmiechem na twarzy. Podniosłam jedną brew, kiedy usiadł naprzeciwko i bezkarnie pociągnął łyk mojej kawy.
- Słucham, w czym mogę panu pomóc?
- Nie żartuj teraz.- Fuknął.- Jadę do rodziców.
- Rodziców?- Powiedziałam bardziej do siebie. Harry jedzie odwiedzić rodzinę. Zapewne ma świetną mamę i jeszcze lepszego ojca, z którymi uwielbia spędzać czas.
- Tak.- Uśmiechnął się, co wymuszenie odwzajemniłam.- Dzwoniła moja mama i zaprosiła mnie na obiad. Pomyślałem, że czemu nie?
- A co ja mam z tym wspólnego?- Zdziwiłam się.- Chcesz, żebym cię zawiozła czy przyjechała po ciebie?
- Bardziej liczyłem, że pojedziesz tam ze mną.
- Co?- Niemal zakrztusiłam się własną śliną.- O nie, nie, nie.
- Oj, no weź! Moja mama jest naprawdę miła i sądzę, że ją polubisz. Poza tym Nialla nie ma, a ty chyba nie chcesz tu siedzieć sama.
- Nie, Harry.
- Chcesz rozczarować moją mamę?- Zrobił minę zbitego szczeniaka. Jezu, czemu on jest tak uroczy? Te duże, zielone oczy, wywiercały we mnie dziurę, a w policzkach pojawiały małe dołeczki.
- Rozczarować?
- No bo zapytałem się, czy mogę z kimś przyjechać, a mama od razu się zgodziła i teraz pewnie siedzi w kuchni z moją siostrą i zastanawia się, jak masz na imię, ile masz lat, jak wyglądasz. Strasznie się ucieszyła, a ty chcesz mi powiedzieć, że nie jedziesz?- Wpatrywałam się w niego jak w ostateniego debila. Jak bardzo trzeba mieć niepokolei w głowie, żeby zapraszać na spotkanie z rodzicami osobę, która przygarnęła cię, bo znalazła pijanego gdzieś za klubem, a potem dodatkowo stała się osobistym nauczycielem bycia facetem i udaje twoją dziewczynę, odstraszając nachalny tabun dziewczyn? Harry jest nienormalny! Choć jestem ciekawa reakcji jego mamy, ponieważ zapewne ostatni raz go widziała, kiedy był tym lalusiowatym Hazzą. Chciałabym zobaczyć jej minę, kiedy zobaczy dorosłego, pociągającego mężczyznę.
- Chanlie!- Jęknął, kładąc głowę na stole.- Ładnie proszę!
- A co powiesz mamie? 'Hej, to jest tancerka klubu nocnego, która tymczasowo udaje moją dziewczynę'?
- Nie!- Pokazał mi język.- 'Hej mamo, to Chanel. Mieszkamy razem i jest moją dziewczyną.'
- Chcesz to ciągnąć przy matce?
- A czemu nie?
- Chcesz ją okłamać?- Zdziwiłam się.
- To nie będzie kłamstwo, ponieważ na razie ty jesteś moją dziewczyną.- Uśmiechnął się głupio.- Nie daj się prosić. Jeżeli chcesz, to przedstawiam cię jako przyjaciółkę, tylko jedź ze mną!
- Nie wiem.- Mruknęłam, dopijając resztkę kawy. Naprawdę jestem ciekawa krewnych Harry'ego, ale myślę, że będę czuła się dziwnie w ich towarzystwie i ze świadomością, jaka jest moja rodzina. Nigdy nie cierpiałam poznawać rodziców znajomych, bo zawsze towarzyszyło mi to samo- zazdrość i smutek.
- Kupię ci pizze.
- Teraz mnie chcesz przekupić, Styles?- Skrzyżowałam ręce na piersi, podnosząc jedną brew.
- Ostro się targujesz.- Stwierdził.
- Ja się w ogóle nie targuję!
- W takim razie... Sprzedane!- Krzyknął radośnie.- Za ile będziesz gotowa?- Pokręciłam głową, śmiejąc się pod nosem.
- Piętnaście minut.- Rzuciłam, wstając. Włożyłam kubek do zmywarki i poszłam do swojej sypialni, gdzie stanęłam przed szafą. Muszę pokazać się z dobrej strony, dlatego moje typowe ciuchy odpadają.
Przeszukałam wszystko i zorientowałam się, że nie mam niczego, co pasowałoby na taką okazję. Fuknęłam poirytowana, aż uświadomiłam sobie, że przecież robiłam zakupy z Harrym. Znalazłam torebkę z tymi ubraniami oraz pudełko z butami. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Do wyboru miałam bordową sukienkę lub czarną skórzaną spódnicę i białą koszulę. To drugie jakoś bardziej przypadło mi do gustu, dlatego też postanowiłam to założyć.
Weszłam do łazienki, uprzednio prasując koszulę. Prysznic brałam półtorej godziny temu, więc teraz nie było to konieczne. Ubrałam wybrane ciuchy. Bluzkę włożyłam do spódnicy, która sięgała mi nad kolano. Pierwsze guziki koszuli rozpięłam i zrobiłam makijaż delikatniejszy, niż robię zazwyczaj. Włosy porządnie rozczesałam i podkręciłam ich końce. Gotowa wyszłam z łazienki i znalazłam sporą torebkę. Wrzuciłam do niej kosmetyczkę, a także legginsy, koszulkę Lokatego i bieliznę w razie, jakby Harry postanowił zostać tam na noc, co jest całkiem możliwe, a także jakby po prostu było mi niewygodnie. Zabrałam jeszcze portfel i telefon. Zanim zeszłam, wyciągnęłam nowiutkie czarne szpilki i założyłam je na stopy. Przeglądnęłam się w lustrze. Brakowało mi biżuterii, dlatego postawiłam na delikatny, złoty łańcuszek i kolczyki. Nie chciałam, żeby rzucały się w oczy, a czułam się lepiej ze świadomością, że są. Byłam zadowolona ze swojego wyglądu, chociaż to raczej nie był mój styl. Jednak chodzi o to, aby zrobić dobre wrażenie na rodzicach Hazzy. Przerzuciłam torbę przez ramię i szybko zeszłam na dół. Styles stał przy drzwiach, przeskakując z nogi na nogę.
- Dziesięć minut spóźnienia.- Pokazałam mu język, wymijając go w drzwiach. Wyszedł zaraz za mną, zakluczając dom. Oboje wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy.
~§~
Droga mijała mi zdecydowanie za szybko, a z każdym pokonanym kilometrem, coraz bardziej żałowałam swojej decyzji. To był okropny pomysł, aby z nim jechać. Jeden z moich najgorszych!
- Daleko jeszcze?- Zapytałam, rzucając krótkie spojrzenie na bruneta.
- Już prawie jesteśmy.- Skrzywiłam się i przeglądnęłam w lusterku, po raz kolejny. Westchnęłam i zaczęłam bawić się swoimi palcami.
- Wyglądasz pięknie i na pewno cię polubią, nie wiem, czym się denerwujesz.- Mruknął Styles i zaczął zwalniać, co znaczyło, że dojechaliśmy. Zaparkował na podjeździe jednego z dość sporych domów, gasząc silnik. W drzwiach zobaczyłam dwie kobiety, które uważnie się nam przyglądały. Oczywiście miałam wrażenie, że to na mnie skupiają całą uwagę. Harry wysiadł, a po chwili otwierał mi drzwi. Pomógł mi w wygramoleniu się z pojazdu i na szczęście zasłaniał mnie. Poprawiłam swoją spódnicę i koszulę oraz włosy.
- Przestań już.- Skarcił mnie i położył dłoń na plecach, niemal pchając w kierunku domu. Wymusiłam na sobie uśmiech, chociaż mój wzrok na pewno mnie zdradzał. Z każdą sekundą byłam coraz bliżej i z każdą sekundą przeklinałam się coraz bardziej. Ostatecznie zatrzymałam się przed kobietami, które szeroko się uśmiechały. Harry podszedł do nich pierwszy i mocno przytulił każdą z nich. Ja w tym czasie stałam wryta w ziemię.
- Mamo, Gemma, a to jest Chanel.- Wyciągnął rękę w moją stroną, zachącając, abym podeszła bliżej. Nie denerwowałam się tak bardzo, kiedy poznałam rodziców Nialla, więc czemu teraz panikuje?!- Chanel, to moja mama Anne i siostra Gemma.
- Dzień dobry.- Ukłoniłam się.
- Jaka śliczna!- Pisnęła starsza i po kilku sekundach dusiła mnie w szczelnym uścisku. Odsunęła się dopiero, kiedy Harry ją o to poprosił, pod pretekstem, że mnie udusi.
- Świetnie!- Klasnęła siostra Hazzy.- Idziemy na obiad!
Rada czterdzieści osiem: Poznaj jej/jego rodzinę, bo mówi ona niesamowicie wiele o danej osobie.
Aaaaaaa! Love it <3
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział życzę weny kochana i do następnego
OdpowiedzUsuńCzudo kochana !!!! <33333
OdpowiedzUsuńCo? Rodzina Harry'ego? Co jak co, ale tego się akurat nie spodziewałam! Ty to umiesz zaszokować czytelników! Czekam na dalszym rozwój akcji. Mam nadzieję, że Chanel jakoś dobrze wypadnie przy jego mamie.
OdpowiedzUsuńOmg jezusie jezusie
OdpowiedzUsuńmam nadzieje że Chanel będzie z Harrym,bo oni są razem idealni
omg cudowne,znalazłam to ff dosłownie jakieś półtorej godziny temu i już czekam na następny rodział *o*/@PostronieNialla