środa, 15 kwietnia 2015

Rada #50

Nie wiem, jak długo Harry siedział na zimnej podłodze, trzymając mnie w ramionach. Nie wiem, jak długo pozwolił, abym płakała bez opamiętania. Nie powiedział nic, co nie byłoby tylko pocieszeniem. Mój ostatni prawdziwy chłopak nie ocenił mojego ojca, za to co mi robił, tylko ocenił mnie, za to co ja robiłam z nim. Czy to było sprawiedliwe? Myślałam, że nie będzie mnie osądzał. Jemu jako pierwszemu o tym powiedziałam. Jednak ciesze się, że Niall był pierwszą osobą, której całkowicie zaufałam. Był pierwszym, któremu pozwoliłam ze sobą spać. Nawet z ex spałam osobno. Chciałam powiedzieć wszystko Harry'emu. Dlatego, że sądziłam, że mnie nie oceni i dlatego, że odczuwałam taką potrzebę. Cieszę się, że to zrobiłam. Mam ochotę mu dziękować za to, że nic nie powiedział.
- Chanel, śpisz?- Szepnął, wzmacniając uścisk na mojej talii. Mruknęłam cicho w odpowiedzi i wtuliłam się w niego mocniej. Nie chciałam jeszcze wstawać.
- Chcesz iść spać?- Ponownie mruknęłam i poczułam jak jedna z dłoni Hazzy wsuwa się pod moje kolana. Po chwili brunet stał już na równych nogach, wychodząc z łazienki. Nie wysilałam się nawet, żeby otworzyć oczy. Po prostu pozwoliłam mu, aby zaniósł mnie tam, gdzie chciał. W sumie nie miałam dużego wyboru, ponieważ sama nie trafiłabym do sypialni. Usłyszałam skrzypnięcie drzwi, a do moich nozdrzy dotarł ostry i znajomy zapach. Harry odłożył mnie delikatnie na łóżko.
- Zostać z tobą?- Mówił cicho. W jego głosie od razu mogłam wyczuć troskę.
- Idź do mamy.
- Mogę zostać.
- Idź.- Otworzyłam oczy, wysilając się na lekki uśmiech. Napotkałam zielone tęczówki, które dokładnie analizowały każdy centymetr mojej twarzy. Wyglądam tak źle? Styles westchnął, podchodząc do łóżka. Ukucnął tuż przy mnie.
- Przynieść ci coś?- Pokręciłam głową.- Zostajemy tutaj na noc, czy chcesz wrócić do domu?
- Możemy zostać.- Mruknęłam i było to ostatnie, co powiedziałam. Wpełzłam pod pościel, wtulając policzek w poduszkę. Usłyszałam, jak Harry wychodzi. Cały pokój pachniał nim. Przekręciłam się na plecy i wbiłam wzrok w sufit. Leżałam tak przez krótką chwilę, aby potem rozglądnąć się po sypialni. Nie była jakaś wyjątkowa, była prosta, ale Harry najwyraźniej lubi prostotę. Jakaś komoda, regał z książkami, szafa... Przeciętny pokój, przeciętnego człowieka. Choć nie wiem, czy stwierdzenie, że Harry jest przeciętny, jest dobre. Harry wcale nie jest przeciętny, wyróżnia się i to bardzo. Na jednej ze ścian wisiało kilka zdjęć, ale nie chciało mi się do nich podchodzić, a z łóżka nie widziałam za dobrze. Mimo, że ciekawość była ogromna, lenistwo i zmęczenie brały górę. Wtuliłam się w poduszkę i dość szybko zasnęłam.
Ze snu wyrwał mnie czyjś dotyk. Długie ramię oplatało mnie w talii. Rozglądnęłam się po pokoju, próbując zlokalizować, gdzie jestem i która może być godzina. W każdym razie było jeszcze ciemno, a ja poczułam jak duża dłoń wsuwa się pod moją koszulkę i zaczyna gładzić podbrzusze. Spięłam się, a głos ugrzązł mi w gardle. Chciałam krzyczeć, chciałam uciec, ale mnie kompletnie sparaliżowało. Nie mogłam się ruszyć, chociaż próbowałam z całych sił. Mężczyzna wstał, przekręcając moje bezwładne ciało na plecy, aby następnie usiąść na moich udach. Dlaczego do cholery nie mogę się ruszyć? Przez okropną ciemność nie mogłam zobaczyć jego twarzy. Pomimo że mój wzrok zdążył się już poniekąd przyzwyczaić do takich warunków, ja nadal słyszałam tylko jego ciężki oddech. Zdjął moja koszulkę. Byłam jak lalka, bezwładna. Jedyne co mogłam, to płakać. Z moich oczu wydobywały się strużki łez, kiedy on zaczął całować moje obojczyki. Poczułam mocną woń alkoholu i włosy, które łaskotały moją skórę. Wcale nie były krótkie. Nie wiedziałam, na czym powinnam się skupić. Wręcz nie chciałam się na niczym skupiać. Zaciskałam powieki, czując usta na całym moim ciele i dłonie, które jeździły po moich udach. Ciężki, nierówny oddech. Poczułam przypływ energii. Zaczęłam się szarpać, chciałam uciec, kiedy on przyparł moje nadgarstki do poduszki. Nadal walczyłam, zaciskając zęby.
- Przestań się szarpać.- Ochrypły głos dotarł do moich uszu. Zamrugałam parę razy, aby zobaczyć nad sobą Harry'ego. Lampka nocna obok łóżka była zapalona. Siedział na moich kolanach, mocno trzymając moje nadgarstki. Zaprzestałam jakiejkolwiek walki, analizując jego twarz. Nie mógł, nie on... Zebrałam wszystkie siły, aby zepchnąć go z siebie. Zwlokłam się z łóżka, stając zdezorientowana na środku pokoju. Miałam wrażenie, ze patrzę na niego z równym przerażeniem, jak on na mnie.
- Harry?- Szepnęłam, nadal nie dowierzając. Poczułam łzy na policzkach. Brunet wstał, podchodząc do mnie. Chciał mnie dotknąć, ale w porę się odsunęłam.
- Chanel...
- Zaufałam ci!- Przerwałam mu.
- ...to był sen.- Dokończył, jakbym w ogóle się nie odezwała.
- Sen?
- Sen.- Kiwnął głową. Rozglądnęłam się, a potem spojrzałam na siebie. Byłam ubrana tak, jak zasnęłam i nic się nie zmieniło. Nikt nie pozbawił mnie koszulki. Rzeczywistość zaczęła mieszać mi się z fikcją. Sama nie wiedziałam, co było prawdą, a co tylko wymysłem mojej wyobraźni. Przerażało mnie, że znów miałam ten sam koszmar. Harry zapewne zauważył moje zdezorientowanie, bo powoli do mnie podszedł. Zachowywał się tak, jakbym była czymś, co można spłoszyć.
- Przyszedłem zobaczyć co z tobą. Siedziałem tutaj chwilę i zaczęłaś krzyczeć, a potem strasznie się szarpałaś. Próbowałem cię obudzić, a ty zaczęłaś mnie bić, odpychać, więc zwyczajnie cię unieruchomiłem. Nie chciałem zrobić nic złego.- Znalazł się tuż przede mną. Niepewnie chwycił moje ramiona, przyciągając mnie do siebie.- Wszystko w porządku?
- Po prostu realistyczny koszmar.- Westchnęłam, układając sobie to wszystko. Obudziłam się tylko połowicznie, dlatego to wyglądało tak, jakby to Harry próbował... Nie cierpię tego wszystkiego. Wolałabym nie mieć rodziców, niż przeżywać to wszystko.
- Idź spać.- Mruknął. Kiwnęłam głową i wróciłam do łóżka. Dość szybko udało mi się zasnąć. Pamiętam tylko, że Hazz czekał aż się uspokoję, a kiedy upewnił się, że śpię, wyszedł.
~§~
Tym razem nie obudził mnie okropny koszmar, tylko słońce, które padało prosto na moją twarz przez niezasłonięte okna. Przeciągnęłam się leniwie. Wbrew wszystkiemu dość dobrze się wyspałam. Już nie raz przeżywałam podobne sytuacje. Płacz i koszmary były na porządku dziennym przez pierwszy rok po mojej ucieczce. Zwlokłam się z łóżka i dostrzegłam moją torbę na jednej z komód. Świetnie. Wyciągnęłam z niej legginsy i koszulkę i szybko się w nie przebrałam. Poczesałam też rozczochrane włosy, przeglądając się w dużym lustrze, wiszącym na szafie. W domu było dość cicho, dlatego mogłam przypuszczać, że wszyscy jeszcze śpią. Podeszłam do drzwi, które znajdowały się w pokoju i, tak jak myślałam, prowadziły one do łazienki. Przemyłam twarz, umyłam zęby i zrobiłam makijaż. Wróciłam do sypialni, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Rozglądnęłam się, dostrzegając zdjęcia na ścianie. Kompletnie o nich zapomniałam. Zaczęłam dokładnie analizować każdy obrazek i z kolejnymi mijającymi sekundami, byłam coraz bardziej zdezorientowana. Pierwsze zdjęcie przedstawiało Harry'ego i jego siostrę. Był ubrany normalnie, co lekko mnie zdziwiło, ale przecież nie zawsze musiał wyglądać tak, jak zastałam go ja. Na kolejnym był małym szkrabem, na następnym pozował z mamą. Na żadnym nie miał tych ogromnych okularów, których się pozbyłam. Najbardziej zdziwiło mnie ostatnie zdjęcie. Wydawało się robione całkiem niedawno. Było z jakiejś imprezy, najprawdopodobniej dwudziestych urodzin Hazzy, ponieważ dostrzegłam w tle jakiś głupkowaty plakat, na którym było wymalowane duże "Happy 20th Birthday". Rozpoznałam tam bruneta, ponieważ był w samym środku dość sporego tłumu. Ubrany w czarne rurki, szary t-shirt i narzuconą na niego fioletową koszulę w kratę. Kręcone włosy zaczesał do tyłu i szeroko się uśmiechał, trzymając w ręku butelkę piwa, a na plecach wisiała mu jego była już dziewczyna. Cholera, on tak wyglądał jeszcze, kiedy z nią był? On tak w ogóle wyglądał?! Ale dlaczego ja zastałam go jako kompletnego nieudacznika, proszącego o pomoc w byciu męskim? Analizowałam każdą twarz, nie dowierzając. Okłamał mnie? Ale po co miałby to robić? Choć wyjaśniałoby to, że ani jego mama, ani siostra nie zostały w szoku, kiedy zobaczyły go 'odmienionego' przeze mnie. Zatrzymał wzrok na jednej z osób. Znałam go. Brunet o słodkim uśmiechu, którego głowa wystawała na drugim planie. Jak on miał? Na 'L'! Lucas? Nie, to do niego nie pasuje. Luke? Nie, to jak Lucas. L... Lo... Louis! Bingo! Znajomy Nialla! Ale co on robi na imprezie Stylesa? I dlaczego gdzieś z samego tyłu widzę farbowaną blond czuprynę, którą rozpoznam wszędzie? Co tu się, do cholery, dzieje?!
Rada pięćdziesiąt: Podejmuj decyzje, których nie będziesz żałował. A kiedy zrobisz już coś głupiego, przyznaj się od razu, ponieważ prawda przekazana przez inną osobę, albo odkryta samemu, boli bardziej.

3 komentarze:

  1. Wow to się dziewczyna zdziwiła.
    Rozdział genialny.
    Czekam z niecierpliwością na następny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ok, miałaś rację. Akcja zaczęła mocno się rozkręcać Tylko jak na razie nic z tego nie rozumiem. To zdjęcie Harry'ego. Czy to możliwe, że Styles i Niall znali się już wcześniej? Jakim cudem? I dlaczego Harry, gdy spotkał pierwszy raz Chanel, wyglądał jak ciota? Udawał, ale po co? Jejku, mam tyle pytań! Mam nadzieję, że w następnym rozdziale nieco się wyjaśni. Wiem, że Harry'ego i Chanel czeka kłótnia.

    OdpowiedzUsuń