Oszukał mnie. Nie wiem nawet jaki miał w tym cel. Po prostu wymyślił głupią bajeczkę, żeby wedrzeć się do mojego życia. Chciał się zabawić moim kosztem? Chciał mnie w sobie rozkochać dla podwyższenia swojego ego? Musiał mieć cel w tym, co zrobił. Byłoby mi to naprawdę obojętne, gdybym mu nie zaufała, gdybym nie zaczęła czuć do niego jakiejś sympatii. Ja się nie zakochuję...
Uważałam tę relację za czysto formalną. Przynajmniej na samym początku. Wbrew wszystkiemu lubię pomagać innym. Wiem, że ludzie spostrzegają mnie jak tanią dziwkę, zapatrzoną tylko i wyłącznie w siebie, ale tak naprawdę nic nie wiedzą. Ha! Może Harry też mnie za taką ma i właśnie dlatego to zrobił? Żeby mnie przelecieć? Nie... Nie zależało mu na seksie, bo gdyby tak było, wykorzystałby fakt, kiedy byłam pijana i... chętna? Ale on początkowo zachował powagę, pomimo że potem trochę stracił kontrolę. Jednak kiedy przepraszał, patrzył na mnie z prawdziwym żalem. Oczy zdradzają wszystko, nieważne jak dobrym aktorem byłaby dana osoba.
Kiedy zobaczyłam Harry'ego w klubie, a potem na jego tyłach, i kiedy jego dziewczyna go po prostu wyrzuciła, było mi go szkoda. Najzwyczajniej w świecie, bo jednak jestem empatyczną osobą. To chyba przez to, co sama przeżyłam. Pozwoliłam Harry'emu z nami zamieszkać, nie pytając nawet Nialla o zgodę, znalazłam mu pracę i zgodziłam się pomóc w przemianie. Polubiłam Harry'ego, naprawdę. Bardzo, ale to bardzo go polubiłam, bo dla mnie był inny. Każdy facet patrzył na mnie, jakbym była kawałkiem mięsa, a w oczach Stylesa widziałam fascynację. Podobało mi się to i to cholernie! Wiele razy zadawałam sobie pytanie, dlaczego chce zmiany, skoro byłby ideałem mężczyzny dla niejednej dziewczyny. Zadawałam sobie pytanie, jak ta cała Emily mogła go zostawić, skoro potrafił troszczyć się o kompletnie nieznane mu osoby? Nie mógł jej źle traktować. Ale teraz wszystko jest jasne, to było kłamstwo. Jedno wielkie kłamstwo! I nawet ta świadomość nie zmienia faktu, że kochałam spędzać z nim czas. Nie tak jak z Niallem, ale inaczej. Lubiłam jego obecność i czasem hamowałam sama siebie, bo bałam się, że mnie wyśmieje, a przecież można by powiedzieć, że ja nie posiadam zahamowań.
Najgorsze jest to, że dopiero teraz uświadamiam sobie to wszystko. Uświadamiam sobie, jak bardzo cieszyła mnie jego obecność i uświadamiam, jak bardzo na mnie działał. Miałam pomóc stać się mu ideałem faceta, a tymczasem on sam mnie uczył. Imprezy stawały się znacznie mnie atrakcyjne, kiedy mogłam spędzić z nim trochę czasu. Alkohol schodził na drugi plan, bo wolałam pamiętać każdy moment, gdy byliśmy razem. A przede wszystkim seks stał się czymś... innym? Nie był już nieodłączną częścią mojego życia, a raczej w ogóle przestałam zwracać na niego uwagę. Nie licząc tego, co było między mną i Niallem. Wszystko stało się po prostu inne.
Pytanie jest jedno: dlaczego tak na mnie działał, skoro ja nie kocham? Odpowiedź również jest jedna: kocham. Cholera, kocham faceta, który potrafił doprowadzić mnie do takiego stanu, w jakim znalazłam się teraz. Nie jestem typem dziewczyny, która po rozstaniu będzie leżała plackiem na kanapie z pudełkiem lodów i toną chusteczek, oglądając komedie romantyczne, które jeszcze bardziej ją zdołują. Nigdy tak nie miałam, a teraz? Teraz nie wychodzę z pokoju. Ubrałam najgłupszą piżamę, jaką w ogóle posiadam i siedzę na łóżku, próbując znaleźć cokolwiek wśród setki zużytych chusteczek do nosa. Jakoś nie specjalnie dziwi mnie plama na mojej koszulce, bardziej zaskoczona jestem faktem, że w ciągu jednej nocy zdołałam wylać z siebie tyle łez. Ze względu na Harry'ego i ze względu na Nialla. Pokłóciłam się z nim, a nawet nie pamiętam, o co poszło. Nie przyszedł do mnie od wczorajszego wieczora, rzucił tylko z dołu, że dzisiaj przyjdzie Styles po swoje rzeczy. Chcę, żeby chociaż ze mną porozmawiał. Nie chcę jego przeprosin, chcę, żeby powiedział, dlaczego?
I nie wiem, co bardziej boli... świadomość, że mnie okłamywał, czy fakt, że jest pierwszą osobą, jaką zdołałam pokochać i co więcej, potrafię się do tego przyznać?
Usłyszałam pukanie do drzwi na dole. Zerwałam się z łóżka jak oparzona, ale w połowie drogi do drzwi uświadomiłam sobie, że nie mogę wybiec na korytarz i rzucić mu się na szyję. Westchnęłam, siadając na podłodze i opierając się plecami o drewnianą powierzchnię. Dłonią przetarłam swoje łzy, które już całkowicie nieświadomie spływały po moich policzkach. Płakałam tak długo, że nawet nie wiem, czy nadal płaczę, czy może już nie. Usłyszałam kroki na schodach, a po chwili ciche skrzypnięcie drzwi. Uspakajałam oddech, wsłuchując się dokładnie we wszystkie dźwięki, jakie do mnie docierały. Jego sypialnia znajdowała się naprzeciwko mojej, dlatego mogłam usłyszeć, jak otwiera szafę, rozpina walizkę... Odchyliłam głowę do tyłu, aż zderzyła się z powierzchnią za mną. Musiałam zamknąć oczy, aby znów się nie rozpłakać. Mijały minuty i w końcu ponownie usłyszałam skrzypnięcie drzwi. I co? Teraz wyjdzie, zostawiając mnie bez niczego? Właśnie dlatego nie kocham. Westchnęłam, a do moich uszu dotarło pukanie. Otworzyłam szeroko oczy, nie wiedząc co zrobić. Siedziałam, nie mogą się ruszyć, kiedy zapukał jeszcze raz. Ostatkami sił wstałam, chwytając klamkę. Nie wiem, czy chcę go widzieć. Co ja pieprzę?! Jasne, że chcę! Niezależnie od tego, w jakim jestem stanie i że mógłby mnie tak zobaczyć. Otworzyłam drzwi, od razu wbijając wzrok w jego twarz. Zlustrował mnie od stóp do głów i na samym końcu na jego twarzy wyrósł nieznaczny uśmiech, który ukazał dołeczki. Jego zmierzwione włosy opadały mu na czoło, kiedy pochylał głowę, zapewne patrząc na moje spodnie w małpki. Na pewno to zauważył, bo jeszcze szerzej się uśmiechnął.
- Czego chcesz i co się szczerzysz?- Warknęłam, ale nie mogłam na to poradzić. Chciałam rzucić się na niego i zacząć okładać pięściami, krzycząc jak bardzo mnie zniszczył. A może nie zniszczył? Może zmienił na lepsze?
- Zabierałem swoje rzeczy i znalazłem kilka swoich.- Odezwał się, a ja dopiero teraz zauważyłam, że w ręce trzyma kilka moich, poskładanych ubrań. Wzięłam je od niego i wróciłam wzrokiem na jego twarz. Myślałam, że może przyszedł mi cokolwiek powiedzieć. Naprawdę, cokolwiek. Chociażby głupie 'Pa, Chanie'.
- Coś jeszcze?- Mimowolnie podniosłam jedną brew. Proszę, niech powie cokolwiek.
- Nie, chyba nie.- Cokolwiek, ale nie to, szepnęłam w myślach. Przecież on jest inny. Dlaczego tego nie pokaże, tylko zachowuje się jak rasowy dupek? Poczułam, jak oczy zaczynają mnie piec. Nie chciałam, żeby widział mnie w tym stanie.
- Świetnie.- Rzuciłam na odchodne i ciut za mocno zamknęłam drzwi, sprawiając, że trzasnęły. Nie chciałam, ale byłam na skraju. Oparłam się o nie plecami, pozwalając wydostać się łzom. Nie chcę, żeby znikał z mojego życia!
Rada pięćdziesiąta czwarta: Wróć, zrób cokolwiek, ale nie odchodź, zostawiając mnie z miłością do ciebie.
Pierwsza! Kocham to i mam nadzieję że Hazz i Chanie się pogodzą ;) życzę weny
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńUgghhhhhhh zajebiste! <333 obydwoje coś czują a kazde just wkurzone,onieśmielone zaxhowaniem tego drugiego... Czekam na następby rozdział <3333
OdpowiedzUsuńO mój boże.. To było genialne! Bardzo poruszający rozdział. Nawet podobny do tamtego, tylko że w wersji Chanel. Naprawdę nie mam pojęcia, jak to wszytko się zakończy. Ciekawi mnie też nowa wersja SE. Jejku, może skoro Chanel tak bardzo kocha Harry'ego( w końcu się do tego przyznała) to może do niego wróci? Odnajdzie go i mu wybaczy? To by było cudowne, chociaż wiem, że będzie jej ciężko, bo rzeczywiście zachował się jak dupek. A co z Niallem i jego miłością do Chanel? Ich sprawa też musi się jakoś potoczyć.
OdpowiedzUsuńCóż, czekam na twój pomysł. Jestem pewna, że jeszcze wszystkich zaskoczysz, jak to masz w zwyczaju.
Superr roździał kiedyy bd nextt nie mogę się doczekać w takim momencue zakończyć xD
OdpowiedzUsuń