Przyglądałam się temu zdjęciu, nie wiedząc, co mam myśleć.
Louisa poznałam od razu, dlatego nie mogę mieć żadnych wątpliwości, że on i
Harry znali się już wcześniej. Poza tym, kiedyś Lou nas odwiedził i wtedy
swobodnie rozmawiał z brunetem. Jednak nie mogę mieć pewności, że ta czupryna w
tle, należy do Nialla. Owszem, te włosy znam jak samą siebie, ale przecież nie
jeden chłopak może mieć taką fryzurę. Nie mogę teraz napaść na Horana, że mnie
oszukał, bo nie mam stuprocentowej pewności, że to jest on. Jednak całość mocno
mnie ciekawi. Skoro Harry jeszcze niedawno był 'normalnie' wyglądającym
dwudziestolatkiem z bogatym życiem towarzyskim, to dlaczego ja zastałam go,
jako wyrzuconego przez dziewczynę nieudacznika? Czy to możliwe, że mógłby mnie
oszukać?
- Chanel?- Usłyszałam za sobą, a po sekundzie między mną, a
ścianą, na której wisiały zdjęcia, wyrósł Harry, zasłaniając mi widok.
- Hazz- Uśmiechnęłam się, spoglądając mu przez ramię, jednak
on skutecznie uniemożliwiał mi spojrzenie na fotografię.
- Co robisz?- Zapytał dość nerwowo. Podniosłam jedną brew,
krzyżując ramiona na piersi, a na czole lokatego dostrzegłam kilka kropel potu,
które wskazywały na to, że się denerwował. Nie wiem, co powinnam zrobić. Jeżeli
zacznę wypytywać, on na pewno się wykręci, ale mogę też dowiedzieć się prawdy
na własną rękę. Chyba, że sam postanowi mi wszystko wyjaśnić.
- Oglądam zdjęcia.- Przybrałam postawę trochę weselszej,
wybierając opcję drugą. Musiałabym nie znać ludzi, żeby uwierzyć, że Styles mi
to wytłumaczy. Sama się dowiem.
- Ooo, widziałaś coś ciekawego? Ja nie lubię oglądać zdjęć,
są nudne.- Odsunął mnie lekko od ściany, chwytając za ramiona. Uśmiechnął się
szeroko i chyba miał nadzieję, że nie zauważę, że jest to sztuczny uśmiech.
- Nie spodziewałam się. Tutaj macie pełno zdjęć, niemal w
każdym pokoju.- Zauważyłam, chcąc zobaczyć jego reakcję.
- Moja mama.- Zaśmiał się.- Ona uwielbia wszelkie
wspomnienia. Tym bardziej, że ja i Gem się wyprowadziliśmy.
- Gemma nie mieszka tutaj?
- Nie.- Chłopak pokręcił głową, a potem się do mnie
przytulił.- Jak się czujesz?
- Dobrze.- Odwzajemniłam jego gest.- Już nie raz przeżywałam
takie załamanie, więc to nic wielkiego. Przepraszam, że musiałeś to widzieć i
że zrobiłam ci wstyd przed rodziną. I dziękuję, że mnie wysłuchałeś i nie oceniłeś.-
Odsunęłam się od niego, uśmiechając szeroko.
- Po pierwsze, nie narobiłaś mi wstydu, po drugie, to ja
powinienem ci dziękować, że mi na tyle zaufałaś, a po trzecie, to nie wiem,
dlaczego miałbym cię oceniać.
- Wszyscy mają coś do powiedzenia.- Wymamrotałam, opierając
się tyłkiem o jedną z komód, kiedy Harry stał na środku pokoju, przyglądając mi
się uważnie z szerokim uśmiechem. Dopiero po chwili podszedł do mnie i to dość
blisko. Oparł dłonie po obu stronach moich bioder, patrząc na moją twarz. Może
wcześniej bym się nie odsunęła, ale głównie przez to tajemnicze zdjęcie,
cofnęłam głowę o kilka centymetrów.
- Żałuję, że nie mogłem być wtedy przy tobie i żałuję, że
nie znam tego gnoja, bo osobiście odciąłbym mu fiuta.- Uśmiechnęłam się lekko,
ponieważ gdzieś w środku zrodziło się miłe uczucie. Martwił się o mnie, czego
nie robił prawie nikt w moim życiu.- Wsadzimy go za kratki, zasługuje na to.
- Daj spokój, pewnie zachlał się na śmierć. Ostatni raz,
kiedy go widziałam, żebrał pod monopolowym w jakiś potarganych ciuchach.
Przypuszczam, że razem z mamą przepili cały majątek, a nie było tego dużo.
- Tacy ludzie nie powinni żyć.- Stwierdził. Nie przejmował
się tym, że mówi o moim ojcu, ponieważ dobrze wiedział, że gardzę nim tak samo,
jak on. Od zawsze życzyłam mu najgorszego i nigdy go nie kochałam, bo nie
miałam za co. Nienawidziłam go całą sobą, więc ostre słowa rzucane w jego
stronę, ani trochę mnie wzburzają.
Uśmiechnęłam się po raz kolejny i odepchnęłam się od komody,
zmniejszając odległość między ciałem moim a bruneta. Najwyraźniej zrozumiał, że
chcę zwyczajnie odejść, ponieważ bez gadania się odsunął.
- Idziemy na śniadanie?- Zapytał, kiedy sięgałam do torebki
po telefon. Przytaknęłam, zapominając spojrzeć na wyświetlacz. Odłożyłam
urządzenie, kierując się do drzwi. Nie wiem, jak może zareagować Anne, kiedy
mnie zobaczy, ale mój głód nie pozwala mi zostać samej na górze. Razem z
Stylesem zeszliśmy do jadalnie, gdzie na stole porozkładane były talerze z
kanapkami. Uśmiechnęłam się, widząc mamę Harry'ego.
- Dzień dobry.- Powiedziała, a na jej twarzy wymalował się
rząd białych zębów. Położyła na stole dzbanek z herbatą i zaprosiła nas do
stołu. Z kuchni wyszła też Gemma, która przywitała się z nami, siadając na tym
samym miejscu, co przy wczorajszym obiedzie. Każdy z nas zabrał się za
jedzenie, życząc smacznego całej reszcie. Anne ma naprawdę dobre wyczucie sytuacji,
ponieważ ani słowem nie odezwała się na temat wczorajszej sytuacji. Wszyscy
wyglądali, jakby nic się nie wydarzyło, co było mi na rękę.
Gdzieś w połowie naszego śniadania usłyszeliśmy dzwonek do
drzwi. Gem od razu poderwała się z krzesła, biegnąc do drzwi. Spojrzałam
pytająco na Harry'ego, ale ten wyglądał na równie zdezorientowanego, co ja. Po
chwili w jadalni pojawił się wysoki chłopak o brązowych włosach i przenikliwym
spojrzeniu. Zmierzył wzrokiem mnie, a potem Hazzę i na jego twarzy wymalowało
się pewnego rodzaju zdziwienie. Ponownie spojrzałam na lokatego, aby zobaczyć,
że jego oczy wyglądają jak piłeczki pingpongowe.
- Louis?- Odezwałam się pierwsza, nie ukrywając zdziwienia.
Robiło się coraz ciekawiej.
- Cha-cha...- Zaciął się, nie wiedząc co powinien
powiedzieć.
- Znacie się?- Zaciekawiła się Gemma.
- Powiedzmy.- Uśmiechnęłam się i tym razem nie potrafiłam
udawać, że jest to szczery uśmiech. Był on najbardziej fałszywy, na jaki było
mnie stać i Harry dokładnie to zauważył. Jednak Louis nie chcąc większego
zamieszania, przysiadł się do nas.
- Przepraszam za spóźnienie.- Wymamrotał.
- Gem, nie mówiłaś, że będziemy mieli gościa.
- Zapomniałam.- Wzruszyła ramionami.- Przyniosę ci talerz,
Lou.- Chłopak kiwnął lekko głową. Atmosfera stała się napięta. Brunet ciągle
spoglądał w moją stronę, przenosząc potem wzrok na Harry'ego. Nie musiałam być
geniuszem, żeby wiedzieć, że jest w to wszystko zamieszany.
- No więc...- Przerwałam ciszę.- Jesteście razem?
- Co?!- Prychnęła Gem.- Louis to mój najlepszy przyjaciel.
Często nas odwiedza, prawda Harry?
- Taa...- Mruknął chłopak obok.
- Długo się znacie?- Tym razem pytanie skierowałam
bezpośrednio do Stylesa, który był tak zmieszany, że aż momentami się jąkał.
- Tak, znamy się prawie od małego.- Odpowiedziała za niego
jego siostra.
- Dobrze wiedzieć.
- Wy również się znacie, prawda?- Zagaiła Anne.
- Tak! Louis jest przyjacielem mojego chłopaka.-
Uśmiechnęłam się prosto do Harry'ego, który na kilka sekund wstrzymał oddech.
Byłam na niego wściekła. Zaufałam mu, a tymczasem wszystko, co o nim
wiedziałam, było kłamstwem.
- To ty i Hazz nie jesteście razem?- Jego mama była wyraźnie
zdziwiona.
- Nie. Mam chłopaka w Londynie, a z Harrym się przyjaźnię.
- Jesteś z Niallem? Myślałem, że byliście przyjaciółmi.-
Najwyraźniej Louis został w takim samym szoku, jak Harry i jego mama.
- Cóż... Przeszliśmy na inny poziom relacji.- Wzruszyłam
ramionami, upijając łyk herbaty z kubka.
- Tym Niallem?- Oczy gemmy lekko się powiększyły, kiedy
wypowiadała jego imię. Najwyraźniej znała go, zapewne dzięki Lou. Chyba, że to
kolejne kłamstwo Stylesa.
- Z Niallem Jamesem Horanem.- Przytaknęłam.
Muszę przyznać, że reszta śniadania minęła bardzo... źle.
Nikt nie wiedział, co powinien powiedzieć. Gemma podała mi dość sporo
informacji, która mogłam w ciszy przemyśleć, ponieważ to właśnie cisza
towarzyszyła nam przy jedzeniu. Denerwowały mnie spojrzenia Louisa i Harry'ego.
Czułam się oszukana, jednak miałam na tyle klasy, że nie zrobiłam afery przy
matce Stylesa. Jak mogłam zaufać takiemu dupkowi?! Jak mogłam powiedzieć mu
prawdę o swojej przeszłości, kiedy on ciągle faszerował mnie kłamstwami?! Nie
zdziwię się, kiedy dowiem się, że to był jakiś durny zakład, ale jeżeli Niall
był w niego zamieszany, nie wybaczę mu. Potraktowali mnie jak przedmiot! Kolejni,
którym nie zależało na moich uczuciach. Jednak nie mam zamiaru krzyczeć,
wyzywać Harry'ego i wyrzucić go z domu. Nie zna mnie na tyle dobrze, żeby
wiedzieć do czego jestem zdolna, a potrafię wiele zdziałać, walcząc o siebie.
Po śniadaniu niemal od razu poinformowałam lokatego zdrajcę,
że chcę jechać do domu, ponieważ muszę jeszcze coś załatwić przed pracą. Nie
sprzeciwiał się, ponieważ doskonale wiedział, że już znajduje się w złej
sytuacji. A będzie jeszcze gorzej.
Wsiedliśmy do samochodu. Zapięłam pasy, wygrzebując telefon
z torebki. Niestety bateria była rozładowana, co jeszcze bardziej mnie
poirytowało. Nie odezwałam się słowem do chłopaka obok, kiedy ruszył w drogę
powrotną. Widziałam, jak kilka razy próbował coś powiedzieć, jednak za każdym
razem zamykał usta, skupiając się na prowadzeniu pojazdu. Dla większości ludzi
taka cisza byłaby niezręczna, ale nie dla mnie. To znaczyło, że on nie wie, jak
mi to wytłumaczyć, co z kolei upewniało mnie, że jednak mam rację, a Harry to
zakłamany dupek. Skupiłam się na mijanych drzewach, ponieważ jechaliśmy przez
dość ładny las, który, przy dzisiejszej-ładnej- pogodzie, miał swój urok.
- Myślałem, że...
- To źle myślałeś.- Przerwałam mu natychmiast, wiedząc, że
nawiązuje do moich słów o Niallu. Harry jeszcze nie wie z kim zaczął, a ja
zrobię wszystko, aby dowiedzieć się prawdy.
Rada pięćdziesiąta pierwsza: Życie nauczyło mnie, że nie
należy bać się prawdy.
BRAK SŁÓW <3 <3 Harry ty frajerze moją Chanie okłamujesz.I jeszcze do tego Lou.Ciekawe jak się jej wytłumaczą
OdpowiedzUsuńMatko, tyle się porobiło. Jestem ciekawa, o co w tym wszystkim chodzi. Jejku, pojawienie się Louisa mnie zszokowało. Biedna Chanel. Mam nadzieję, że niedługo prawda wyjdzie na jaw. Wszystko zaczyna się rozkręcać. Ciekawi mnie, jak się wytłumaczą.
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAAAAAA!
OdpowiedzUsuńDługo nie komentowałam, przepraszam!
Czytałam, ale miałam jakąś awarie i po prostu nie wyświetlały mi się nawet komentarze!
HARRY. JAK. TY. MOGŁEŚ. TY. DUPKU. JEDEN.
ZABIJE. CHANIE DOPIERO CO ZROBIŁA AWANTURE W SKLEPIE
DOPIERO CO ZACZĘŁA SIĘ ZAKOCHIWAĆ.
HARRY TY ZGINIESZ. NIE PRZYJDĘ NA POGRZEB.
NIE ROZUMIEM JAK ON MÓGŁ?! JAK TO ONI SIĘ ZNALI?! Ahh!
CHCE NEXT!
Ja chcę next! HERE AND NOW!!! Uhhhh...jestem zła na Hazze, jak on mógł?!
OdpowiedzUsuńSuuuupeeeeer...
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta ;-)