Wierciłam się na swoim miejscu, nie mogąc się doczekać końca przejażdżki. Przebywanie w zamkniętym pomieszczeniu razem ze Stylesem coraz gorzej na mnie wpływało. Miałam ochotę rzucić mu się do gardła, choć na ogół jestem opanowana. Próbowałam sama odpowiedzieć sobie na pytanie, co teraz czuję w stosunku do niego? Na pewno rozczarowanie. Mam świadomość, że mnie oszukał, a to wszystko potęguje fakt, że nawet nie spróbował mi niczego wytłumaczyć. Jestem na niego zła, ale chciałabym zamknąć się w pokoju i wypłakać. Czuję niepewność, bo nie wiem jaki udział w tej sprawie ma Niall. Nie wiem, co czuję...
Do naszego domu zostało nam jeszcze jakieś kilkanaście kilometrów. Obecnie jechaliśmy przez mały las, a ja stukałam palcami w kolano, chcąc już wysiąść. Nagle samochód mocno zahamował, skręcając na pobocze. Wokół wzniosły się kłęby pyłu. Spojrzałam zdezorientowana na Harry'ego, który zaciskał dłonie na kierownicy, patrząc pusto przed siebie z przyspieszonym oddechem.
- Czemu stoimy?- Brzmiałam nadzwyczaj obojętnie, jak na stan, w jakim się znajdowałam. Brunet wbił wzrok we mnie, otworzył usta, ale- tak jak myślałam- od razu je zamknął. Spuścił głowę, błądz przez kilka sekund wzrokiem, a potem najzwyczajniej w świecie ruszył z pobocza. Mimowolnie westchnęłam i oparłam czoło o szybę. Myślałam, że odważy mi się cokolwiek powiedzieć.
Reszta drogi minęła zdumiewająco szybko. Harry zaparkował na podjeździe, a ja bez słowa wyszłam z samochodu, trzaskając drzwiami. Słyszałam, jak Styles idzie za mną, ale kompletnie to zignorowałam i weszłam do domu, który był otwarty. Nie zdejmując butów, przeszłam do salonu, a tam zostałam zmiażdżona w mocnym uścisku. Od razu rozpoznałam ten zapach i oplotłam Nialla ramionami, odwzajemniając gest.
- Gdzie ty się podziewałaś?- Oderwał się ode mnie, trzymając za ramiona.- Dzwoniłem, pisałem, a ty nie dawałaś znaku życia! Miałem iść na policję! Właściwie, to właśnie wychodziłem. Dlaczego nie oddzwoniłaś? Chanel, tak strasznie się martwiłem!- Zalał mnie potokiem słów, ponownie przyciskając do klatki piersiowej. Chciałam się zaśmiać, ale nie wiem jakim cudem z moich ust wydobył się szloch. Poczułam, jak do moich oczu napływają łzy, a po chwili spływają po policzkach. Chyba tłumiłam w sobie wszelkie emocje, które teraz wzięły górę.
- Boże, Chanel! Co się stało?! Powiedz coś!- Niall potrząsnął mną lekko, a ja dostrzegłam panikę na jego twarzy.
- Okłamał mnie.- Wymamrotałam i wtuliłam się w niego.- Zaufałam mu, a on ciągle kłamał, rozumiesz? Mówiłam mu to, czego nigdy nie powiedziałabym nikomu innemu, a on faszerował mnie kłamstwami. Chciałam mu pamóc, kiedy on się mną bawił. Zaczęłam go lubić...- Urwałam, czując, że nic więcej nie przejdzie mi przez gardło. Pociągnęłam nosem, jeszcze mocniej wtulając się w blondyna.
- Lubić lubić?- Dopytał półszeptem, gładząc mnie opiekuńczo po plecach. Wiedziałam, że był zdenerwowany tym pytaniem, a bardziej odpowiedzią na nie, bo jego wszystkie mięśnie się napięły.
- Chyba lubić lubić.- Szepnęłam, odpowiadając. Usta Horana dotknęły czubka mojej głowy.
- Powiedziałam mu nawet o ojcu, a...
- Hush- Przerwał mi i przyciągnął, jak najbliżej mógł. Czułam się okropnie oszukana. Potraktował mnie jak rozrywkę. Dla mnie wszystko było jasne- byłam częścią jakiejś głupiej zabawy. Nie przejmowałam się tym, że Styles najprawdopodobniej słyszał wszystko, co powiedziałam. Musiałam się uspokoić. Moje myśli były rozbiegane, a każda dotyczyła czegoś innego.
- Zaniosę cię do łóżka, dobrze?- Kiwnęłam twierdząco głową i po kilku sekundach poczułam, jak dłonie Nialla łapią moje uda, podnosząc mnie za nie do góry. Oplotłam go nogami w talii, mocniej się do niego tuląc. Horan wszedł po schodach i odłożył mnie dopiero na moim łóżku. Niemal od razu przykryłam się kołdrą po sam nos. To od zawsze był mój sposób na odreagowanie. Wszystkie emocje topiłam w pościeli, pozwalając, aby zabrał je sen.
~Niall~
Nie dawała znaku życia, a kiedy wróciła, natychmiast zaczyna płakać. Trząsła się, mocząc moją koszulkę. Co ten chuj jej zrobił?! Gdzie był?! Gdzie ją zabrał?! I jak to, kurwa, faszerował kłamstwami?! Położyłem Chanie, bo doskonale wiem, że sen jest jej sposobem na spokój. Nie dziwię się, bo od małego tylko w nocy mogła mieć chwilę wytchnienia od problemów. W dzień męczył ją pijany ojciec i matka, wieczorami- tylko ojciec, a w nocy odpływała, uciekając od rzeczywistości. Trzeba to zrozumieć.
Zbiegłem po schodach, szukając Stylesa, aby się z nim skonfrontować. Nie chciałem go od razu zwyzywać czy pobić. Musiałem wiedzieć, o co dokładnie chodzi. Co takiego zrobił, że Chanel- ta zdetermionowana, niezależna, silna i czasem oschła czy wredna dziewczyna- jest w takim stanie.
Znalazłem go w salonie, chodzącego w kółko i szarpiącego się za włosy. Nigdy nie pałałem do niego sympatią, ale z czasem zacząłem go tolerować. Oparłem się ramieniem o ścianę i czekałem, aż mnie zauważy. Trochę mu to zajęło, jednak gdy już zwrócił na mnie uwagę, odepchnąłem się od zimnej powierzchni, idąc w jego stronę.
- Zanim się na mnie rzucisz i wylądujemy na pogotowiu, tak jak ostatnio, to najpierw posłuchaj.- Rzucił szybko.
- Taki mam zamiar.- Mruknąłem.- Co jej zrobiłeś? Dlaczego twierdzi, że ją okłamałeś?
- No bo...- Zaciął się, ale po chwili ciężko westchnął.- Pamiętasz, jak kilka miesięcy temu poszedłeś z Louisem na taką imprezę urodzinową? Klub w centrum Londynu, dwudziestka jednego gościa, Gemma...- Wymieniał, żeby mnie naprowadzić. Rzeczywiście, pamiętałem coś takiego. Lou wyciągnął mnie wtedy niemal siłą, mówiąc, że to impreza jego przyjaciela.
- Powiedzmy, że pamiętam.- Zmrużyłem oczy i skrzyżowałem ramiona na piersi.- Ale co to ma do rzeczy?
- No bo to były moje urodziny... Schlałeś się w trzy dupy i zacząłeś opowiadać o swojej przyjaciółce. To była dość... ciekawa historia i tak jakoś wyszło, że potem trafiłem do innego klubu. Rozpoznałem 'twoją' Chanel i powiedzmy, że po prostu mi się spodobała, okay? Byłeś dość wylewny po alkoholu i powiedziałeś dość dużo o Chanie. To, że nie interesuje się byle kim, to, że nie chce być w związku i inne takie. Uznałem to za dobre wyzwanie, a Chanel sama w sobie była kimś, kogo chciałem poznać. Razem z Lou wymyśliliśmy głupi plan, żeby po prostu ją jakoś... no żeby zwrócić jej uwagę. Przeszedłem małą metamorfozę na kompletną ciotę, a potem uzgodniłem z moją przyjaciółką- Emily, że ma udawać moją byłą dziewczynę, która mnie rzuciła. Zaczęliśmy realizować plan i codziennie przychodziłem do klubu, w którym pracuje Chans, aż w końcu zwróciłem jej uwagę. A potem poszło z górki...- Wymamrotał zażenowany?- Nie chciałem się z niej nabijać, ani nie chodziło mi o to, żeby ją zaliczyć, czy coś podobnego. Po prostu tak bardzo zafascynowała mnie twoja opowieść o niej, a potem ona sama i... Chciałem ją tylko poznać, ale z czasem to było takie... Chanel... Jest inna...- Uśmiechnął się sam do siebie.- Zacząłem ją lubić, a to wszystko zaszło za daleko i teraz się dowiedziała...
- Jesteś psychopatą.- Mruknąłem.- Jakimś pierdolonym pojebem! Idź się lecz!- Krzyczałem coraz głośniej.
- Jakkolwiek to wygląda, zależy mi ma niej!
- Wypierdalaj z tego domu!- Ryknąłem i niemal wyniosłem go za drzwi. To wszystko... On jest psychopatą!
Rada pięćdziesiąta druga: Jak daleko jesteśmy w stanie się posunąć, aby zdobyć czyjąś uwagę?
Harry rzeczywiście jest psychopatą. Jak mógł coś takiego zrobić. Znienawidziłam go. Biedna Chanel. Boże, trochę się bałam, że również Niall mógł być w to zamieszany. Chociaż widać, że Hazzie zależy na niej.
OdpowiedzUsuńjaki cudowny nie sądziłam że tak to będzie, szybko następny proszeeeeee
OdpowiedzUsuńJ.A.K T.O ?
OdpowiedzUsuńAż mi się łza zakręciła w oku, a nie płaczę za często na ff...
zabolało mnie to. TO OKROPNE
Harry ty... TY #&@4835 7534
ŚMIAĆ SIĘ, PŁAKAĆ, NIENAWIDZIĆ CZY KOCHAĆ, PRZYTULAĆ, CAŁOWAĆ?
CHANIE , SŁONKO, WYBIERZ MĄDRZE, OKEJ? ;") </3