piątek, 6 lutego 2015

Rada #24

Próbowałam właśnie doścignąć Harry'ego, śmiejąc się przy tym w niebogłosy. Oferował mi fory, zanim ruszyliśmy, ale ja go wyśmiałam, czego teraz żałuję. Był naprawdę dobrym kierowcą. I szczerze, nie spodziewałam się tego. Zanim nie zaczęłam jego przemiany, wydawał się być spokojny i raczej nie bardzo rozrywkowy. Wątpię, żeby z poprzednią dziewczyną chodził na randki do takich miejsc.
Zostało nam ostatnie okrążenie, a ja ciągle byłam tuż za nim, nie mogąc go w żaden sposób wyprzedzić. Wygrał. Zahamował tuż za linią mety, dokładnie tak jak ja. Wysiadłam z małego pojazdu i zdjęłam kask. Harrey podszedł do mnie, uśmiechając się od ucha do ucha. Zgromiłam go spojrzeniem, ale to nic nie dało, bo nadal się szczerzył.
- Dupek!- Pokazałam mu język, krzyżując ramiona na piersi.
- Zastanawiałem się, czy nie dać ci wygrać i chyba jednak mogłem to zrobić.- Zaśmiał się pod nosem. Prychnęłam, obracając głowę w innym kierunku niż stał on. Właśnie miałam na niego teatralnego focha.  Chłopak podszedł do mnie, rozplątowując moje ramiona i chwytając za dłonie.
- Czyjaś duma mocno ucierpiała?- Uśmiechnął się, pochylając w moją stronę.- Dla mnie i tak jesteś najlepsza.- Cmoknął mnie w nos.
- Uważaj z takimi tekstami, bo się jeszcze zakocham.- Zaśmialiśmy się.- A wtedy będziesz mnie musiał znosić tak długo, jak tylko to będzie możliwe. I będę ci zrzędzić na każdym kroku, a potem będę się na ciebie obrażać. A kiedy już wymyślisz, za co się obraziłam, przyjdziesz do mnie z kwiatami. Wtedy cię wyśmieję, mówiąc, że trzeba mi było kupić pizzę, zamiast jakiś zielonych badyli. I nadal będziesz mnie znosić. Może rok, a może dwa. W tym czasie odejdę od ciebie kilka razy, ale wrócę, bo w końcu będę zakochana. Postanowisz mi się oświadczyć i zrobisz do, dając mi plastikowy pierścionek w kinder niespodziance. Będziemy mieli dwójkę dzieci, które będą równie irytujące, jak ja. Ale w końcu nam je odbiorą, bo Niall będzie wpadał na kolacje, a znając jego, to będzie nagi, więc uznają nas za patologię. Ostatecznie skończymy w domu starców, razem narzekając na innych staruszków i pielęgniarki.
- Och...- Między nami zapadła chwila ciszy, która została przerwana przez nasz wspólny wybuch śmiechu.- Dobra, odwołuję tamto. Nie cierpię cię.
- Ja ciebie bardziej.- Uderzyłam go lekko w ramię.- To co teraz robimy?
- Nie wiem.- Harry wzruszył ramionami.
- Chcę loda.
- Loda?
- Tak!- Wyrzuciłam ręce w powietrze. Chwyciłam dłoń Hazzy, ciągnąc go do wyjścia. Znaleźliśmy się na parkingu, ale ja zamiast iść do samochodu, ruszyłam w przeciwną stronę. Brunet nie odezwał się słowem, tylko szedł tuż obok mnie, nadal trzymając nasze ręce splecione razem. Było już ciemno. Zanim wyjechaliśmy z domu, był już wieczór. Teraz będzie może koło północy? Wiem, że byliśmy ostatnimi klientami toru kartingowego. Harry specjalnie wynajął go wieczorem. Londyn świeci pustkami w porównaniu z tym, co dzieje się tutaj w godzinach szczytu. Kilka osób spieszyło się w swoich kierunkach. Latarnie oświetlały chodniki. Zobaczyła otwarty całodobowo sklep. Przebiegłam przez ulicę, uprzednio patrząc czy nic nie jedzie.
- Gdzie idziemy?- Zaciekawił się Harry. Posłałam mu szeroki uśmiech, wchodząc do sklepu. Mały dzwoneczek przy drzwiach oznajmił, że weszli kolejni klienci. Kobieta zza lady podniosła wzrok znad okularów, przez które czytała gazetę. Posłałam jej delikatny uśmiech, który odwzajemniła. Była starszą osobą. Podeszłam do jednej z zamrażarek, patrząc przez szybę na smaki lodów. Harry dokładnie obserwował, to co robię. W końcu wyciągnęłam jedno pudełko lodów waniliowych i wśród innych półek znalazłam jeszcze bitą śmietanę i herbatniki. Podeszłam do kasy, kładąc wszystko na ladzie. Starsza pani skasowała produkty, mówiąc kwotę do zapłaty. Kątem oka zobaczyłam, jak Harry sięga do kieszeni, jednak ja byłam pierwsza. Zgromił mnie wzrokiem, na co szeroko się uśmiechnęłam. Kobieta wydała resztę, a ja z małego kubełka, który stał z boku, wyciągnęłam dwie plastikowe łyżeczki.
- Dobranoc.- Rzuciliśmy z Harrym równocześnie, wychodząc ze sklepu. Usiadłam na schodach, tak samo jak Styles.
- Nie musiałaś płacić.
- Och, zamknij się.- Jęknęłam, wciskając mu łyżeczkę do rąk. Zawsze czułam się głupio, kiedy ktoś za mnie płacił. Ale...- Oglądałam kiedyś program, gdzie dawali porady randkowe.- Zaczęłam.- Wiesz... Jak zachować się na randce, co mówić, a czego nie i inne takie.
- Stamtąd bierzesz pomysły?
- Nie- Skrzywiłam się.- Ale jedna rada wydała się być sensowna. Chodziło właśnie o to, kto ma płacić na randce. Mówili, że kobieta nie powinna wychodzić z inicjatywą, tylko kulturalnie zaczekać na ruch mężczyzny. Jeżeli ona mu się naprawdę podoba, to on będzie czerpał przyjemność z tego, że może za nią zapłacić, a ona nie będzie czuła się nikomfortowo, kiedy on się jej będzie podobał, rozumiesz?
- Chyba tak.- Harry zmarszczył brwi.- Czy to była kolejna rada?
- Nie wiem- Wzruszyłam ramionami.- Chyba nie, bo według mnie, kobieta też powinna czasem za siebie zapłacić, bo przecież facet nie jest bankomatem, który ma jej wszystko fundować. Uważam, że jeżeli jesteśmy na randce, to jak najbardziej w porządku jest to, że za mnie zapłaciłeś na tym torze, ale skoro to ja chciałam pójść do sklepu po lody, to mogę za to zapłacić. Niektóre dziewczyny z natury czują się dziwnie, kiedy ktoś za nie płaci.
- Czyli rada dwudziesta trzecia?
- Dwudziesta czwarta.- Poprawiłam.

8 komentarzy:

  1. Uwielbiam tego bloga! Ehh zgadzam się z tą radą! Kurde jest 00:57 a ja mam ochotę na lody waniliowe z bitą śmietaną ;-; Zgiń i przepadnij za narobienie mi ochoty ;-;

    OdpowiedzUsuń
  2. Matko, rozdział genialny. Nie mogę się nadziwić. Haha, ta historyjka Chanel była genialna!! i rada 24 też. AMsz taki talent, że ho ho. Muszę uczyć się od ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super :* fajnie wymyśliłaś z tymi radami :* czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak moglas?! Oni muszą być razem bez żadnych cudzyslowiow czy na niby! Aaaaa!!!!!!!!! Next!

    OdpowiedzUsuń
  5. o matko mega genialny! shippuje ich ! extra blog wow wow

    http://1d.gigalize.com/pl/OneDirection.html - POMAGAJCIE

    OdpowiedzUsuń