wtorek, 10 lutego 2015

Rada #26

Uśmiechnęłam się szeroko, kiedy w końcu się od siebie oderwaliśmy. Na twarzy bruneta również wymalował się uśmiech, dzięki któremu zobaczyłam słodkie dołeczki w jego policzkach. Cmoknęłam jeden z nich, chichocząc.
- Możemy spać w samochodzie na tylnim siedzeniu.- Zaproponowałam, przypominając sobie, że nie możemy wejść do domu.
- Chyba nie mamy innego wyboru.
- Możemy spać w ogrodzie.- Wzruszyłam ramionami.
- Wiesz, chyba jednak wolę samochód.- Harry zmarszczył brwi, patrząc na mnie dziwnym wzrokiem. Ciągle się śmiałam! Wpakowałam dłoń do kieszeni lokatego, wyciągając z niej kluczyki. Wyrwałam się z jego uścisku, a potem pobiegłam do samochodu. Nie miałam ochoty spać, pomimo że było już grubo po północy. O ile dobrze pamiętałam, w bagażniku był koc. Nie myliłam się. Wyciągnęłam go, a potem jeszcze zabrałam swoją bluzę z tylnego siedzenia. Jestem raczej typem osoby, która ma wszystko wszędzie. Co byś sobie nie zażyczył, jak gdzieś to mam. Ubrałam bluze i rozłożyłam koc na masce samochodu. Widziałam, jak Harry dokładnie obserwuje to, co robię. Położyłam się na kocu, krzyżując ręce pod głową i bezczynnie wpatrywałam się w bezchmurne niebo, na którym migotały miliony małych światełek, nazywanych gwiazdami. Zanim się obejrzałam, Styles był obok mnie. Odwróciłam głowę w jego stronę i zaczęłam się śmiać.
- Już wiem czemu jesz herbatniki z bitą śmietaną.
- Becouse I'm Happyyy!- Zaśpiewałam, wyrzucając ręce w powietrze.
- Zmieniasz się w murzyna?
- W Pharella Williamsa!- Prychnęłam, udając obrażoną.
- Dlaczego jesteś taka szczęśliwa?
- Bo jadłam herbatniki z bitą śmietaną.
- A tak naprawdę?- Zaśmiał się Harry. Wywróciłam oczami, a potem przeturlałam się po masce samochodu tak, że wylądowałam, leżąc na nim. Oparłam brodę o jego klatkę piersiową, a on poprawił ramiona pod głową, żeby móc spojrzeć w moje oczy.
- Bo spędziłam jeden z najlepszych dni w moim życiu.
- Naprawdę? Podobało ci się?- W głosie Hazzy wyczułam szczęście, ale też jakiś rodzaj nadziei. Przygryzłam dolną wargę, kiwając energicznie głową.
- This is gonna be the best day of my life!- Wyśpiewałam, kładąc się z powrotem na masce.- My li-i-i-i-ife!
- Zmieniamy repertuar?- Zaśmiałam się na jego komentarz.- Ale może trochę ciszej, Chanie. Ludzie śpią o tej porze, a twoi sąsiedzi nie będą szczęśliwi, że śpiewasz o drugiej nad ranem.
- Oni nie takie rzeczy już słyszeli.- Mruknęłam, przysuwając się do Harry'ego. Objął mnie ramieniem, a ja oparłam głowę o jego klatkę piersiową, skupiając się na gwiazdach. Przez dłuższą chwilę panowała między nami kompletna cisza. Brunet bawił się kosmykiem moich włosów, co jakiś czas puszczając go, aby potrzeć delikatnie moje ramię.
- Kiedy byłam mała, sądziłam, że gwiazdy to nasze wspomnienia. To głupie- zachichotałam- ale myślałam, że każde wspomnienie zamienia w mały płomyczek i leci gdzieś w przestrzeń, zatrzymując się w jednym miejscu. Lubię patrzeć w gwiazdy, bo wtedy przypominają mi się wszystkie najlepsze chwile.
- Widzisz tą wielką gwiazdę tutaj?- Pokazał palcem na niebo.- To wszystkie wspomnienia związane ze mną.
- Nie, to księżyc.- Zaczęłam się śmiać, a Harry razem ze mną.- On nawet nie jest gwiazdą.
- Oj tam! To tylko szczegół. Jest ciałem niebieskim, tak samo jak gwiazdy, więc dlaczego nie możemy powiedzieć, że on również nie jest gwiazdą, skoro one są ciałem niebieskim, tak jak on?
- Według tego rozumowania, ja jestem facetem, a ty dziewczyną.- Prychnęłam.- Bo skoro wszyscy jesteśmy ludźmi, to dlaczego mężczyzny nie możemy nazwać kobietą, kiedy kobieta jest człowiekiem, tak samo jak mężczyzna?
- Wygrałaś.
- Bo ja zawsze mam rację.- Zaśmiałam się, a potem kompletnie zmieniłam temat.- Jest dość chłodno.
- Zimno ci?- Harry podniósł się na łokciu.
- Nie. Po prostu mowię, że jest chłodno.
- Ale jakby ci było zimno, to mów.- Położył się z powrotem, a ja kiwnęłam głową na znak, że zrozumiałam. Wróciliśmy do wpatrywania się w gwiazdy. Analizowałam każdą z nich, jakby były zupełnie inne, a każda opowiadała mi osobną historię. Księżyc, jako jedyny wyróżniał się na niebie. I wtedy dotarło do mnie głębsze znaczenie tego, co powiedział mi Harry. Bo spośród miliona takich samych gwiazd, jedynym innym jest księżyc. Wszystkie są identyczne, a on jest inny, ważniejszy. I możemy powiedzieć, że jest taki sam, bo również jest ciałem niebieskim, ale mimo wszystko jest zupełnie, cholernie inny. Uśmiechnęłam się.
- Dlaczego wybrałeś księżyc, jako wspomnienia związane z tobą?- Odezwałam się, chcąc potwierdzić swoją hipotezę.
- Bo jest inny.- Wzruszył ramionami.- Taki sam, ale inny.- Szczerzyłam się jak idiotka. Przekręciłam się na bok, patrząc wprost na twarz chłopaka. Posłał mi pytające spojrzenie. Z jego twarzy mogłam wyczytać, że jest szczęśliwy. Oddychał spokojnie.
- Uważasz, że jesteś inny?
- Ale taki sam.- Dodał.
- Niby dlaczego?
- Nie wiem.- Wbił wzrok w niebo.- Tak po prostu się czuję. Jestem na tym świecie, jak księżyc na niebie, wśród milionów innych ludzi, którzy są tacy sami, jak gwiazdy. I mam wrażenie, że cholernie się wyróżniam, choć ostatecznie i tak jestem jednym z nich. Po prostu jestem taki sam, ale czuję się, jakbym był inny.- Wyjaśnił.
- Znam to uczucie.- Westchnęłam.
- Ty jesteś cholernie inna!- Harry wyrzucił ręce w powietrze.- Ty jesteś jak Słońce...- Zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc.- Jak Słońce w nocy.- Dodał, a ja uderzyłam go w ramię.
- Czy ty mi właśnie powiedziałeś, że jestem dziwna?!
- Nie. Powiedziałem, że jesteś czymś wręcz niemożliwym.
- Nadal czuję się urażona.- Fuknęłam.
- Kiedy widzisz słońce w dzień, nie zwracasz na niego uwagi. Ono po prostu jest i nikt się nim nie interesuje. Nikt nie dostrzega jego piękna, czy tego co nam daje. Ale gdybyś zobaczyła słońce w nocy, byłoby ono centrum uwagi! Każdy zobaczyłby jak wiele światła i ciepła nam daje. Problem w tym, że nikt nie chce zobaczyć słońca w nocy.- Spojrzał na mnie.
- To była cholernie dziwna metafora i boję się, że ją zrozumiałam.- Zaśmiałam się. Jestem słońcem. W dzień, kiedy wychodzę do miasta, czy gdziekolwiek, nikt nie zwraca na mnie uwagi, pomimo że jednak jestem. Niektórzy dostrzegają mnie, ale nie prawdziwą mnie. Bo jedynie, gdy zechcesz zobaczyć słońce w nocy, czyli osobę bez tych sztucznych uśmiechów i efektów specjalnych, możesz dostrzeć jaka jest. Dopiero gdy ją dostrzeżesz w nocy, może zobaczyć jak wiele ci daje jej obecność w ciągu dnia. Nikt nie chce zobaczyć słońca w nocy, czyli nikt nie chce poznać prawdziwej mnie, bo najzwyczajniej w świecie się tego boi. Uważa to za coś zupełnie dziwnego. Skomplikowane i godne przemyśleń.

Rada dwudziesta szósta: Bądź moim księżycem, to ja będę twoim słońcem. Słońcem w nocy.

~~~~~~~~~~~~~~

Jak widzicie rozdział pełny metafor, który każdy może zinterpretować inaczej. Ja mniej więcej to wytłumaczyłam, ale liczę też, że sami to przemyślicie :)

5 komentarzy:

  1. Kobieto! Ja tu mam ferie, a ty mnie do myślenia zmuszasz! Xdd dobra, wybaczam ci! Serio… to co mówili miało sens. Czuje się inna, jak te słońce w nocy :) Nikt nie chce mnie poznać. Coś w tym jest! Czekam na next!!! ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. omfg ja nie rozumiem skąd cb taki talent ??? ubóstwiam wszystko co wyszło z twoich rąk nawet liste zakupów (GNW) ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. |Jezu, ty wszystko piszesz z takim wielkim sensem, a to ważne według mnie. Rozdział piękny, niesamowity. Jestem w nim zakochana.

    OdpowiedzUsuń