Siedzieliśmy na kanapie, oglądając jakiś głupi serial. Niall wyszedł, zostawiając mnie i Harry'ego skazanych na siebie. Moje plecy opierały się o klatkę piersiową Stylesa. Jego ramiona oplatały moje ciało, trzymając moje dłonie. Lubiłam jego obecność. Lubiłam obecność drugiej osoby, bo o ile można by stwierdzić, że jestem człowiekiem niezależny, który zdaje się na siebie i robi wszystko po swojemu, to o tyle można by stwierdzić, że mimo wszystko potrzebuję kogoś, kto będzie mi towarzyszył. Myślę, że nie jestem typem samotniczki, więc tym bardziej lubię spędzać czas z innymi. A Harry jest w porządku. Jest naprawdę miłym, poukładanym, wyrozumiałym i wiecznie uśmiechniętym chłopakiem. Kompletne przeciwieństwo mojego ideału mężczyzny. Ja chcę kogoś szalonego, spontanicznego, może nawet porywczego, kto tak samo wyznawałby zasadę 'najpierw rób, a potem myśl'. I pomimo, że prawie zawsze z tego powodu mam kłopoty, to się nie zmienię. Kocham spontaniczność, kocham oryginalność, kocham wszystkie cechy, które sprawiają, że odstajemy od reszty społeczeństwa. Uwielbiam stan, kiedy idę ulicą, a ludzie rzucają mi, czasem dziwne, spojrzenia, nie raz wytykając palcami. Lubię to, bo czuję się inna, lepsza. Nie chcę być taka sama, jak miliardy pozostałych ludzi. Chcę być cholernie inna. I je...
- Chanel, o czym tak myślisz?- Wyrwał mnie głos Harry'ego. Potrząsnęłam delikatnie głową, próbując wrócić do rzeczywistości.
- Emm, co?- Zamrugałam parę razy.
- Pytałem, nad czym tak myślisz?
- Nad niczym ważnym.- Wzruszyłam ramionami.- Aż tak bardzo po mnie widać?
- Trochę. Skoro mówię do ciebie od kilku minut, a ty nie reagujesz, to można się zaniepokoić.
- Przepraszam, o co chodziło?
- O nic ważnego.- Wzruszył ramionami, a jego kciuk zakreślił małe kółeczko na wierzchu mojej dłoni. W oczy rzuciły mi się tatuaże na ramionach. Chwyciłam lewą dłoń bruneta, dokładnie analizując znaki na niej. Krzyżyk, kotwica na nadgarstku.
- Co robisz?- Zapytał.
- Oglądam, nie widać?- Prychnęłam, obracając się twarzą do niego. Usiadłam na jego udach, a potem bezkarnie ściągnęłam z niego koszulkę.
- Musisz mnie rozbierać, Chanlie?- Zaśmiał się, a jego dłonie znalazły swoje miejsce na moich biodrach.
- Oj cicho! Patrze tylko!
- Co w tym takiego interesującego?
- Nie wiem.- Wzruszyłam ramionami, skupiając się po kolei na każdym obrazku. Na statku na ramieniu, na sercu w anatomicznym kształcie, na jaskółkach, motylu na brzuchu i liściach na kościach biodrowych. Lubiłam tatuaże. Dla innych są one oszpecające, a dla mnie to sztuka. Taka sama sztuka, jak każda inna. Tylko różnica leży w płótnie. Bo dla tatuażu płótnem jest ludzka skóra. Sama nie mam tatuażu. Tak właściwie, to nie wiem dlaczego. Nigdy nie miałam okazji, żeby podjąć taką decyzję. Może kiedyś...
Przejechałam dłońmi po wytatuowanych liściach, dotykając kości biodrowych Harry'ego. Podniosłam wzrok, patrząc mu w oczy. Uśmiechał się.
- Masz ulubiony?- Mimowolnie delikatnie zmarszczyłam nos. Wzruszył ramionami, nadal się szczerząc.
- Nie wiem, a ty?
- Masz gdzieś jeszcze?
- Na stopach, ale nie są jakieś wyjątkowe.- Pomachał nogami.- To jak? Masz ulubiony?
- Hm...- Zmrużyłam oczy, odsuwając się od Harry'ego, aby mieć lepszy widok na jego tors.- Jaskółki.
- Oj, no weź.- Wywrócił oczami.- To duży i rzucający się w oczy tatuaż, wybierz coś bardziej oryginalnego.
- Mam wybrać ulubiony, więc wybieram jaskółki.- Pokazałam mu język.- Ja się chociaż na coś zdecydowałam, a ty nic!
- Lubie te małe.- Uśmiechnął się, wyciągając rękę w moją stronę.- Krzyżyk, kłódkę, Ice Gem i 'A'.
- 'A'?
- Moja mama ma na imię Anne.
- Aha!- Uśmiechnęłam się.- A Ice Gem?
- To rodzaj babeczki. Moją siostrą tak przezywali, kiedy była mniejsza.
- Masz siostrę?- Poprawiłam się na jego udach, czekając na odpowiedź.
- Tak, Gemma. A ty?
- Nie, jestem jedynaczką.- Pokręciłam głową.
- A rodzice?- Nie odpowiedziałam. Nie chciałam odpowiadać. Nie chciałam o tym rozmawiać. Spuściłam wzrok, skupiając się na swoich palcach, którymi zaczęłam się bawić. Temat rodziców był jedynym, który potrafił wprawić mnie w zakłopotanie. Raczej rozmawiałam z wszystkimi o wszystkim, ale nie o rodzicach.
- Coś nie tak?- Harry chwycił moje dłonie, powstrzymując mnie od zabawy nimi.
- Nie.- Westchnęłam, zabierając ręce z jego uścisku.- Wszystko okay, tylko nie rozmawiajmy o tym.- Chciałam z niego zejść, ale mnie powstrzymał.
- Mi możesz powiedzieć o wszystkim, dobrze?- Spojrzał mi głęboko w oczy, a na jego twarzy malował się nieznaczny uśmiech. Kiwnęłam głową, sama się uśmiechając. Oplótł mnie ramionami i mocno przytulił. Oparłam głowę o jego ramię.
On czuł się winny, że zapytał. Ona miała wyrzuty sumienia, że mu nie powiedziała. On odczuwał smutek, bo nie ufała mu na tyle, na ile chciał. Ona była przy nim bezpieczna. I żadne z nich nie czuło jeszcze tego uczucia, jakim obdarzali się nawzajem. Żadne z nich nie było zakochane, jednak każdemu zależało. Ona bała się uczuć. On bał się odrzucenia. Oboje z różnych światów, jednak rozumieli się doskonale. Lubili swoją wzajemną obecność, czas spędzany razem. Ona jest jego przeciwieństwem. On jest jej drugą stroną. Pochłaniali siebie nawzajem, zatracali w drugiej osobie. Chcieli się coraz bardziej poznawać, zgłębiać swoje tajemnice, poznawać marzenia, pomagać w razie potrzeby. Oboje chcieli czegoś więcej niż układu, ale żadne z nich o tym nie wiedziało. Trzymali się granicy. Patrzyli, ale nie widzieli.
Rada trzydziesta druga: Możesz być pewny, że patrzysz dobrze dopiero wtedy, kiedy widzisz to, czego nie dostrzegasz. Skomplikowane, prawda? Nie możesz się ograniczać tylko do tego, co widzisz bez wysiłku, bo czy koniec widnokręgu, mówi, że dalej nic już nie ma? Wystarczy skupienie, chęć, a widzisz więcej niż inni. Bez problemu dostrzegasz sztuczny uśmiech, widzisz łzy, kiedy nikt przy tobie nie płacze, dostrzegasz rutynę, dostrzegasz tępo XXI wieku, widzisz zachodzące zmiany. Patrzysz z zamkniętymi oczami.
Gdy czyta się twoje blogi, to aż dech zapiera. Są genialne! I ten rozdział też jest genialny. Rada 32 jest taka niesamowita. Sama nie wiem, co jeszcze napisać. Aż mi głupio, bo mój blog nigdy nie będzie taki doskonały jak twój, hih. Czekam z niecierpliwością na dalsze rozdziały.
OdpowiedzUsuńWow! Tylko na wow mnie stać. To… wow! Na nic innego mnie nie stać! Zatkalo mnie. Drugi raz w życiu mnie zatkalo podczas czytania FF. Mam koleżankę, która pisze... Teraz juz wydaje swoją książę! Książkę na podstawie jednego bloga! Wow! Przeczytam trochę twojego "women with the demon". Pierwsze rozdziały różnią się od tych teraz. Są … takie bardziej dopracowane, masz juz wyrobiony swój styl pisania. W normalnym FF chciałabym, żeby od razu byli razem, ale fascynujące są te wszystkie rady, jak się poznaja... Robią to " w wielkim stylu". Chce, pragnę, marzę, żeby byli w tym "stanie" jak najdłużej! Oczywiście później razem… :) to jest takie… niesamowite!!!
OdpowiedzUsuńGenialny a rada naprawde genialna skad ty biezesz takie pomysly uwielbiam twoj styl pisania jest genialny nie moge sie doczekac nastepnego zycze wny
OdpowiedzUsuńKocham! <3
OdpowiedzUsuń