czwartek, 26 lutego 2015

Rada #33

Wróciłam do domu. Jak zawsze trzasnęłam drzwiami, dając znać, że to właśnie ja. Zdjęłam buty i pewnym krokiem ruszyłam do salonu. Spodziewałam się zobaczyć tam Nialla, ale tak się nie stało. Może wyszedł. Skierowałam się do kuchni. Miałam zamiar przygotować sobie coś do jedzenia, lecz ostatecznie tego nie zrobiłam. Dziwne przeczucie opanowywało moje ciało. Było inaczej. Było za cicho, nie słyszałam aut z ulicy. Było za chłodno, jak na ten dom. Za ciemno, jak na środek dnia. Cały ten dzień był inny. Czułam się dziwnie, będąc sama w domu.
Nagle usłyszałam kroki. Tupot stóp, roznoszący się po domu, szybki. Brzmiał jak bieg dziecka, co było przerażające. Dochodził z piętra. Oddech ugrzązł mi w płucach na kilka sekund.
- Niall? To ty?- Zawołałam, ale w odpowiedzi dostałam kolejne kroki, tym razem dochodziły ze schodów. Odruchowo chwyciłam nóż, który miałam pod ręką.- Halo? Kto tu jest?- Powoli szłam w kierunku drzwi. Kroki stały się wolniejsze i dochodziły z niedaleka. Był blisko.- Halo!- I kiedy wychyliłam głowę za drzwi, zobaczyłam, biegnącą w moją stronę postać. Zamachnęłam się, wymierzając osobie cios nożem. Ciało opadło na mnie, obejmując ramionami. Jednak po chwili osunęło się na ziemię. Dłoń kobiety powędrowała do wbitego w klatkę piersiową ostrza. Dławiła się, napływającą do jej ust krwią. Śliczne oczy i długie brązowe włosy, uświadomiły mnie, że była to moja mama. Zaczęłam płakać, upadając na kolana przy jej ciele.
- Mamo!- Potrząsnęłam nią.- Przepraszam! Ja nie chciałam! Mamo! Boże, co ja zrobiłam! Mamo!- Szarpałam za jej ubrania, wpadając w coraz większą histerię.
- Chanel...- Usłyszałam gdzieś z boku. W progu stał mój ojciec. Patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami. Cały się trząsł.- Zabiłaś matkę!- Wychrypiał, rzucając się na mnie.- Pokładaliśmy w tobie całe nasze nadzieje, byłaś naszym oczkiem w głowie!- Krzyczał, wyciągając nóż z ciała mamy.- Chcieliśmy, żebyś skończyła studia, znalazła dobrą pracę!- Zbliżył się do mnie.- A ty wolałaś biegać za marzeniami! Beztroską!- Krzyknął, dźgając mnie ostrzem w brzuch. Przez moje ciało przeszła fala ogromnego bólu.- Zabawami!- Wymierzył kolejny cios. Upadłam na podłogę.- Zachowywałaś się jak dziwka!- Zamachnął się, a ja widziałam tylko zakrwawione ostrze, zmierzające prosto we mnie. Zamknęłam oczy, żeby widzieć ciemność. Krzyczałam, zasłaniałam się rękami, ale on mnie przytrzymał. Chwycił mnie, przykładając nóż do gardła.- Chanel...
- Chanel...- Szarpałam się, krzyczałam. Nie mógł mnie zabić, ja nie chciałam dźgnąć mamy. Jego dłonie łapały moje, unieruchamiając je.
- Nie, proszę!
- Chanel! To sen! Koszmar!- To nie był jego głos. Przestałam się szarpać, zdając sobie sprawę, że jestem cała spocona i zapłakana. Rozglądnęłam się.- Koszmar, Chanlie... Jestem tutaj...- Odezwał się ponownie. Zamrugałam parę razy, próbując unormować przyspieszony i nierówny oddech. Gdzie ja jestem? Co się dzieje? Odwróciłam twarz do niego. Siedział za mną, oplatając mnie rękami i nogami.
- Harry...- Szepnęłam, rozpoznając burzę loków. W jednej sekundzie przytuliłam się do niego i płacząc na nagi tors.
- Już dobrze, Chanie. To był tylko zły sen.- Jego dłoń gładziła moje plecy.
- Taki realistyczny.- Wydukałam, trzymając się kurczowo jego ciała. Siedzieliśmy w ciszy, kołysząc się delikatnie, wtuleni w siebie, aż do momentu, w którym całkowicie się uspokoiłam.
Odsunęłam się od niego, pociągając delikatnie nosem, a dłonią przejeżdżając po jego klatce piersiowej, w miejscu, w którym spływały moje łzy.
- Przepraszam, zmoczyłam cię.- Mruknęłam.
- Nic się nie stało.- Uśmiechnął się delikatnie, odrywając moje dłonie od jego ciała i chowając je w swoich, o wiele większych.- Wszystko w porządku?
- Tak, dziękuję.
- Krzyczałaś, martwiłem się.- Gładził moje ręce. Jeździł opuszkami palców po mojej dłoni, bawiąc się nią.
- Gdzie Niall?
- Nie wrócił.
- Dziękuję.- Szepnęłam. Uśmiechnął się, przysuwając do mnie i pocałował w czoło. Do moich oczu dotarło błyśnięcie, a potem głośny grzmot. Świetnie! Jeszcze burza! Spojrzałam na Harry'ego.
- Zostać z tobą, aż zaśniesz?
- Mógłbyś?- Kiwnął głową, przeciągając mnie na swoje kolana. Oplótł mnie ramionami i zaczął nami delikatnie kołysać. Oparłam głowę o jego tors i zamknęłam oczy. Ostatnie co pamiętam, to jak Harry zaczął nucić jakąś nieznaną mi melodię.
Okropny grzmot, który uderzył niemal w mój dom, obudził mnie ze snu. Podniosłam się do pozycji siedzącej, wyglądając za okno. Deszcz rozbijał się o szybę ze sporym hukiem. Wiatr szarpał drzewami do tego stopnia, że myślałam, iż zaraz wyrwie je z korzeniami. A co kilka sekund roznosił się głośny, dudniący grzmot, który uprzedzała jasna smuga światła. Tak okropną burzę widziałam ostatni raz, kiedy byłam małą dziewczynką. Padało i wiało tak mocno, że na ulicy nie było żywej duszy. Jedyne co przebijało grzmoty i szum, to dźwięk syren strażackich. Może to dziwne, jak na mnie, ale boję się burzy. Zawsze spędzałam ją z Niallem. Fakt był taki, że gdyby piorun miał uderzyć w dom, gdyby drzewo miało się przewrócić, chciałam być z kimś. Obawiałam się żywiołu, który odbiera ludziom domu czy nawet rodziny. Bałam się i tak było od zawsze.
Powoli zwlokłam się z łóżka. Ruszyłam do drzwi, uprzednio sprawdzając godzinę na telefonie, bo jak się okazało, nie było prądu, więc mój budzik nie działał. Po chichu wyszłam na korytarz, zamykając za sobą drzwi. Niemal pisnęłam, kiedy dom prawie zatrząsł się pod wpływem kolejnego grzmotu. Zapukałam do drzwi Nialla, uchylając je. Nie było go. To całkiem możliwe, ponieważ nie wrócił, kiedy miałam koszmar, a wtedy burza już się zaczęła. Pewnie nie chciał wracać w takich warunkach. To zdecydowanie najgorsza noc w moim życiu. Westchnęłam, kierując się z powrotem do siebie. Oczywiście mogłam iść do Harry'ego, ale nie chciałam go budzić. Już wystarczająco dużo dla mnie zrobił tej nocy. Zagrzebałam się z powrotem w kołdrze, przykrywając nią nawet głowę. Zamknęłam mocno oczy, aby powstrzymać docierające do mnie dźwięki i światła. Czułam jak zaczynam się lekko trząść. To była obawa, że coś może się stać, że piorun uderzy akurat w pokój Harry'ego, a mnie z nim nie będzie. Albo, że dom stanie w płomieniach. Bałam się.
Unormowałam oddech, wychylając głowę spod kołdry. Usłyszałam skrzypnięcie drzwi i kroki na korytarzu. Po chwili ktoś nacisnął klamkę i drzwi prowadzące do mnie się uchyliły. Nie mógł to być nikt inny, jak Harry. Kątem oka widziałam, że stał w progu, przyglądając mi się, a ja udawałam, że śpię.
- Chanel śpisz?- Szepnął, a ja po prostu westchnęłam, obracając się w jego stronę.
- Nie.- Mruknęłam zrezygnowana.- Czemu pytasz?
- Słyszałem, jak ktoś chodzi po domu, a nie mógł być to Niall, a ty spałaś, więc chciałem to sprawdzić.- Wytłumaczył, wchodząc do pokoju i siadając obok mnie na łóżku.
- To byłam ja. Jest burza, chciałam pójść do Nialla, ale go nie ma.- Podniosłam się do pozycji siedzącej, wpatrując się w kontury twarzy Harry'ego.
- Boisz się?
- Trochę.- Skłamałam, ale wiedziałam, że się zorientował, że to trochę bardzie, niż trochę.
- Dlaczego nie przyszłaś do mnie?
- Nie chciałam cię budzić.- Westchnął.- Ale skoro jesteś, to... mógłbyś zostać?- Czułam się, jak mała, zagubiona dziewczynka. Harry tylko kiwnął głową. Przesunęłam się robiąc mu miejsce, na które od razu wszedł. Momentalnie chwycił moje ciało, przyciągając do swojego. Jego ramiona oplatały moje biodra, nasze nogi były splątane, a ja schowałam twarz w jego nagim torsie. On natomiast natomiast swoją głowę usadowił tak, że jego usta były na wysokości mojego czoła, które muskał co jakiś czas. Czułam się cholernie bezpieczna. Czułam, że nic nie jest mi straszne, żaden koszmar, żadna błyskawica, nic. Objął mnie trochę mocniej, jakbym miała się zaraz rozpłynąć.
- Dziękuję.- Szepnęłam.
- Zawsze cię obronię, Chanie.- Jego usta zetknęły się z moim czołem.
Rada trzydzieści trzy: Chcę czuć się przy tobie bezpieczna, bo gdy ty będziesz moim rycerzem, jak mogę być twoją księżniczką.

7 komentarzy:

  1. O boshe świetny *.* czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooooo jakie słodkie
    Chanel jak mała dziewczynka :)sweet

    OdpowiedzUsuń
  3. 50 twarzy Chanel *-*
    Jejku Harry! Okaże się, ze Niallowi cos jest czy jest bezpieczny? Ja muszę wiedzieć!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział a rada jest genialna czekam na nastepny rozzdział

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział genialny. Kurde, niech oni będą razem, idealna z nich parka! Widać, jak Hazza się o nią troszczy i widać, że Chanel coś do niego czuje.

    OdpowiedzUsuń