Przypominam o głosowaniu! Więcej w poście poniżej.
Czyjeś ramiona oplatały mnie w talii, przyciskając do łóżka. Moja twarz znajdowała się przy jego klatce piersiowej, a dłonie były na niej ułożone. Nogi splątane ze sobą. Jeździł palcem wskazującym po moich plecach. Raz była to ścieżka wzdłuż kręgosłupa, a raz nieznane mi wzorki. Trzymał mnie mocno. Oddychał spokojnie, a jego oddech rozbijał się o czubek mojej głowy. Ucałował moje czoło, skroń, policzek, linię szczęki, przytulając mnie jeszcze mocniej. Czułam bijące od niego ciepło. Cmoknął czubek mojego nosa, opierając swoje czoło o moje. Leniwie otworzyłam oczy, napotykając intensywnie zielone tęczówki. Uśmiechał się szeroko.
- Wyspałaś się?- Zapytał od razu. Mruknęłam, prężąc się delikatnie.
- To była ciężka noc, dziękuję.- Odpowiedziałam, a moja dłoń odruchowo przejechała od jego klatki piersiowej aż na twarz, gdzie ułożyłam ją na policzku bruneta. Gładziłam go kciukiem.
- Zawsze cię obronię, Chanie.- Powtórzył słowa, które jako ostatnie zapamiętałam przed zaśnięciem.
- Jesteś w moim łóżku.- Stwierdziłam.
- Prze...
- Powiedzmy, że na to zasłużyłeś.- Przerwałam mu, uśmiechając się szeroko. Zjechałam w dół, aby móc oprzeć czoło o jego klatkę piersiową.- Jesteś pierwszy od bardzo dawna.
- Dlaczego nie pozwalasz innym spać z tobą?
- Moje łóżko, to moja świątynia, moje miejsce, gdzie jestem tylko ja. Łóżko jest miejscem, w którym czujemy się bezpiecznie i zapadamy w spokojny sen. Nie pozwolę, aby byle kto to zakłócił.- Wytłumaczyłam.- Nie sądziłam, że pozwolę komukolwiek położyć się ze mną. Ostatni raz ktoś oprócz Nialla, był tu kilka lat temu. Oczywiście nie wliczając tych przypadków, kiedy organizuję imprezę i budzę się na moim łóżku, przywalona stertą pijanych osób, które też tu są. Mam na myśli to, kiedy ostatni raz się zgodziłam, aby ktoś ze mną spał.
- W sumie to był przypadek. Po prostu nie chciałaś być sama podczas burzy.- Zaczął bawić się moimi włosami.
- Nie przeszkadza mi to, że jesteś tu ze mną.- Mruknęłam.- Nawet się cieszę.
- Cieszysz?
- Powiedzmy.- Przytaknęłam i wtuliłam się w chłopaka. Jedyne czego teraz chciałam, to chwila spokoju i zapomnienia. Miałam naprawdę ciężką noc. Ten sen był tak realistyczny, chociaż to nigdy się nie wydarzyło. Nie zadźgałam przecież swojej mamy nożem! No błagam! Nie, co to, to nie.
Cieszę się, że Harry ze mną był. Czuję się przy nim bezpieczna. Jest naprawdę wspaniałym chłopakiem. Nie rozumiem dlaczego chciał się zmienić. Przecież znalazłaby się dziewczyna, która pokochałaby go takim, jakim był. Darzyłaby go uczuciem za charakter, a nie wygląd. Nie musiał się zmieniać, ponieważ dla wielu dziewczyn już i tak był ideałem.
- Dlaczego ty to robisz?- Wypaliłam znienacka.
- Ale co?
- Dlaczego chcesz się zmienić?- Poczułam jak chłopak oplata mnie w talii i przeciąga na swoją klatkę piersiową. Zaśmiałam się delikatnie.
- Nie wiem, Chanie. Chcę.
- Ale dlaczego? Nie wolałeś zostać sobą? To bez sensu zmieniać się pod wpływem otoczenia.- Nie odpowiedział na moje pytanie. Westchnął ciężko, zrzucając mnie delikatnie.
- Zrobię nam śniadanie.- Mruknął i wstał. Wyszedł nawet na mnie nie patrząc. Wtedy w mojej głowie zapaliła się lampka alarmowa. Coś było nie tak, czułam to. Przecież nie powiedziałam nic złego. Tylko zapytałam.
Westchnęłam i powoli wygrzebałam się z pościeli. Podeszłam do szafy, wyciągając z niej czarne leginsy i poszukałam luźnej koszulki, jaką kiedyś ukradłam Niallowi. Perzebrałam się, postanawiając zejść na dół. Czułam się winna, że zapytałam. Naprawdę.
Zbiegłam po schodach. W salonie siedział Niall, uśmiechnął się do mnie szeroko, ale ja go zignorowałam, wchodząc do kuchni. Harry stał przy blacie. Miałam dziwne przeczucie, że coś jest nie tak.
- Harrey?- Mruknęłam, podchodząc do niego.- Przepraszam.
- Nie masz za co przepraszać.- Rzucił, jakby chciał się mnie pozbyć. To było przykre. Chciałam coś jeszcze posiedzieć, ale zamknęłam zwyczajnie usta, chcąc wyjść. Zatrzymał mnie uścisk na nadgarstku.
- Nie masz za co przepraszać.- Powtórzył, patrząc mi prosto w oczy. Uśmiechnęłam się, kiedy na jego policzkach pojawiły się małe dołeczki. Harry przyciągnął mnie do siebie, zamykając w szczelnym uścisku. Odwzajemniłam gest.
Rada trzydzieści cztery: Miłość potrafi zaślepić. Nie dostrzegamy wad danej osoby, patrząc na nią przez pryzmat 'różowych okularów'. Sztuką jest zakochać się i dostrzec nieidealność drugiej połowy.
Wspaniały :D Kocham <3 czekam na next :)
OdpowiedzUsuńGenialny zcekam na nastepny
OdpowiedzUsuńRozdział na serio boski. Kiedy Chanel przyzna się, że kocha Harry'ego? No chyba, że go nie kocha, ale wątpię. Hih, szkoda, że mało było tego idioty Nialla.
OdpowiedzUsuńWięcej scen bez Nialla! Nie żebym go nie lubiła, ale czasem powinni zostać sami… xdd
OdpowiedzUsuń