Siedziała na krześle barowym z szerokim uśmiechem na twarzy. Rozmawiała z ludźmi i szczerze, to gdybym jej nie znał, nie wiedziałbym, że jest pijana. Wypiła sporo, dlatego humor tak bardzo jej dopisywał.
Moja zmiana dobiegła końca. Widziałem Chrisa, który przyszedł mnie zmienić. Zajął się obsługiwaniem ludzi, a ja mogłem wrócić do domu.
Wyszedłem zza baru, podchodząc do Chanel. Wiem, że wrócimy sami, bo Nialla najprawdopodobniej nie ma w klubie już dobre kilka godzin.
- Wracamy, Chanie.- Mruknąłem do dziewczyny. Skrzywiła się lekko, ale wstała z miejsce, omal nie wywracając się na mnie. Zaśmiała się i pozwoliła objąć w talii.
Razem skierowaliśmy się na zaplecze. Zabrałem swoją kurtkę i wyszedłem razem z Chanel na tyły klubu, gdzie zaparkowaliśmy. Otworzyłem samochód, a Chanel niezdarnie do niego wsiadła. Zająłem miejsce kierowcy. Odpaliłem auto i już po kilku sekundach byliśmy w drodze do domu.
Nie mogę mieć za złe Chanel, że jest pijana. To jej życie i nie moja sprawa. Może miałbym coś do powiedzenia, gdybym naprawdę był jej chłopakiem, ale w tym wypadku nic nie mogę zrobić. Nie podoba mi się to w jakim jest stanie, ale jestem bezradny.
Co chwila spoglądałem w jej kierunku. Siedziała z głową opartą o szybę i uśmiechała się szeroko. Sam mimowolnie się uśmiechnąłem.
- Zimno mi, Harry.- Mruknęła, obracając się w moją stronę. Włączyłem ogrzewanie i położyłem dłoń na jej udzie, delikatnie je pocierając.
- Lepiej?- Spojrzałem na nią przelotnie. Chwyciła moją rękę, zaczynając bawić się palcami.
- Lepiej.- Odezwała się nadal zainteresowana moją dłonią.
- Zaraz będziemy, jeszcze tylko dwie ulice.
- Yhm...- Mruknęła.
Po kilku minutach byliśmy pod domem. Zaparkowałem na podjeździe i wysiadłem, obchodząc samochód dookoła. Pomogłem Chanel wydostać się z pojazdu i zamknąłem go. Przeszliśmy pod drzwi, które jak najszybciej otworzyłem, wciąż podtrzymując brunetkę. Chwiała się, dlatego zaraz po wejściu do domu zdjąłem buty, a ją wziąłem na ręce, uprzednio rzucając kluczyki na półkę.
- Umiem chodzić.- Fuknęła, oplatając ramionami moją szyję.
- W to nie wątpię.- Wszedłem po schodach i nogą popchnąłem uchylone drzwi do pokoju Chanie. Odłożyłem ją delikatnie na łóżko, a ona wyciągnęła ręce do góry, dając mi do zrozumienia, że mam pomóc jej się rozebrać. Zmierzyłem ją wzrokiem od góry do dołu i wiedziałem, że to nie prowadzi do niczego dobrego. Pomogłem jej zdjąć bluzkę. Brunetka położyła się, chichocząc pod nosem i zaczęła zdejmować spodenki. Kiedy jej się to udało, rzuciła je w kąt pokoju razem z czarnymi rajstopami, jakie miała dzisiaj na sobie.
- Dobranoc, Chanie.- Rzuciłem, chcąc wyjść, ale dziewczyna zerwała się z łóżka, zatrzymując mnie w połowie drogi. Zawiesiła ręce na moich ramionach, patrząc z dołu.
- Nie zostaniesz ze mną?- Oparła głowę o moją klatkę piersiową. Użeranie się z Chanel było ostatnią rzeczą, na jaką miałem teraz ochotę, ale musiałem przyznać, że była urocza.
- Idę spać i ty też powinnaś.
- Nie chcę spać.- Niemal od razu się wyprostowała, wspinając się na palce i pochylając w moją stronę.- Chcę porobić coś innego.- Wyszeptała do mojego ucha. Język się jej nie plątał, ale przecież nie każdy tak ma po alkoholu.
- Chanlie, proszę cię, idź spać.- Odepchnąłem ją lekko, ale nie dała za wygraną. Jej małe dłonie przejechały po mojej klatce piersiowej i ostatecznie wsunęły się pod koszulkę. Wiedziałem, że dokładnie analizuje każdy mój mięsień. Zanim się obejrzałem, zdjęła mój t-shirt.
- Chanel, proszę.- Wywróciłem oczami.- Jesteś pijana, słońce. Idź spać i porozmawiamy o tym jutro.- Brunetka przytuliła się do mnie, stając na palcach. Cmoknęła moją szyję.
- Pieprz mnie.
- Chanel!- Po raz kolejny ją od siebie odsunąłem.- Nie mam zamiaru się z tobą pieprzyć.
- Wiem, zły dobór słów.- Wzruszyła ramionami. Stała naprawdę blisko i z każdą sekundą zmniejszała, dzielącą nas odległość, jeszcze bardziej. Umyślnie potarła udem o moje krocze. Zacisnąłem szczękę. Działała na mnie. Chanel była dziewczyną, która była świadoma tego, jak bardzo jest seksowna. Lubiła to wykorzystywać. Działała nie tylko na mnie, ale na wielu mężczyzn wokół niej.
- Harry, proszę.- Zaskomlała, przywracając mnie do rzeczywistości.- Chcę, żebyś mnie dotykał.
- Chanel, nie.- Chwyciłem jej nadgarstki, gdy dłońmi zdążyła zjechać do mojego podbrzusza. Zahaczała o pasek moich spodni.- Jesteś pijana.
- Czemu się na to uparłeś? Skąd masz pewność, że jestem naprawdę pijana?- Spojrzała mi w oczy.- Nie daj się prosić. Chcę ciebie. Już od dawna...- Wyswobodziła ręce z uścisku.- Chcę czuć twój dotyk.
- Majaczysz.
- Chcę czuć twoją skórę.- Niespodziewanie przejechała opuszkami palców po moim kroczu. Zdałem sobie sprawę, że zrobiłem się twardy, a ona wyraźnie się ucieszyła, kiedy to zauważyła.
- A ty nie chcesz?- Zacisnęła palce i z moich wydostało się ciche westchnięcie. To wcale nie powinno mieć miejsca. I nie wiem, co bardziej mnie przerażało, fakt, że nie wiem co zrobić, czy to, że Chanel tak bardzo na mnie działa, a wcale nie powinna. Robiłem się coraz twardszy, a wcale NIE powinienem.
Otrząsnąłem się. Zabrałem jej ręce.
- Nie, nie chcę. A na pewno nie teraz.
- Ha...
- Proszę, idź spać.- Uśmiechnąłem się uroczo, pochylając w jej stronę. Oparłem swoje czoło o jej.
- Dlaczego nie myślisz fiutem, jak reszta facetów?- Fuknęła, robiąc naburmuszoną minę. Jednak szybko się ogarnęła i wplotła palce w moje włosy, przybliżając swoje usta do moich. Patrzyła mi prosto w oczy, uśmiechając się szeroko.
Tak cholernie chciałem, żeby pocałowała mnie w tym momencie. A to, jak bardzo jej pragnąłem, utwierdzało mnie w tym, że złamałem obietnicę. Żadna osoba, która nie jest zakochana, nie będzie tak reagować. Mogę mieć jedynie nadzieję, że to głupawe zauroczenie i w końcu mi przej...
I nagle wróciłem do rzeczywistości, kiedy poczułem jej ciepłe wargi na moich. Odruchowo zamknąłem oczy, obejmując ją w talii i przyciągając do siebie. Przestałem racjonalnie myśleć. Teraz najważniejszy był jej dotyk. Jej dłoń, która znalazła się na moim policzku. Jej ciało, przylegające do mojego. Jej usta, idealnie współgrające z moimi. Jej palce, które delikatnie ciągnęły moje włosy.
Zaczęła się cofać, a ja nie chcąc przerywać pocałunku, szedłem z nią, jak po sznurku. Odwróciła nas i popchnęła mnie, sprawiając, że oboje upadliśmy na łóżko. Cholera, nie chciałem, żeby przestawała. To był najgorszy moment w moim życiu. Ciało błagało o więcej, a umysł krzyczał, żeby to przerwać.
A ona składała delikatne pocałunki na mojej klatce piersiowej, schodząc na podbrzusze. Rozpięła moje spodnie, powoli je ze mnie ściągając. Naprawdę się cieszyłem, kiedy podciągnęła się na wysokość mojej twarzy. Ponownie mnie pocałowała.
Co ta dziewczyna ze mną robi?
Siedziała okrakiem na moich biodrach, zachłannie wpijając się w moje usta. Poruszała się nieznacznie.
To przecież największe gówno, w jakie się wpakowałem. Nie pieprzy się pijanej dziewczyny. Nie, kiedy nic nie będzie pamiętać następnego dnia. Tylko skończone skurwysyny tak robią.
- Co tu się, kurwa, dzieje?!- Drzwi do pokoju otwarły się z hukiem. Chanel kompletnie się tym nie przejmując, zaczęła całować moją szyję, uwalniając moje usta. Zobaczyłem, że w progu stoi Niall i był wyraźnie wkurwiony.
- Idź sobie, jestem zajęta.- Machnęła ręką, chcąc, żeby wyszedł.
- Ona jest pijana!- Blondyn wszedł do pokoju. Odciągnął Chanie, a ta zaczęła się szarpać.
- Wypierdalaj na dół.- Zwrócił się do mnie. Wstałem, zabierając spodnie.
- Chanel, idź teraz spać. Jutro kupię ci dużą pizze.- Tym razem powiedział do brunetki, kładąc ją do łóżka.
- Zabierzesz mnie do KFC.
- Ok, ale idziesz ładnie spać i nie wychodzisz z pokoju, mała.
- Zgoda.- Cmoknęła go w policzek, zakopując się w pościeli. Niall odwrócił się w moim kierunku, a ja stałem, jak skończony kretyn. Chyba mam przejebane, prawda?
- Na dół, natychmiast.- Syknął pokazując na drzwi. Czemu czuję się, jakbym był małym chłopcem, który właśnie zbił ulubiony wazon swojej mamy?
Posłusznie wyszedłem z pokoju Chanel, schodząc po schodach do salonu.
- Ty pierdolony skurwysynie!- Niall zszedł tuż za mną. Krzyczał, ale na tyle cicho, żeby Chanel nie usłyszała.- Widziałeś, że jest kompletnie pijana! Czy ty, do cholery, nie masz żadnych zasad?!
Jednak mam przejebane i to bardzo...
Rada trzydziesta siódma: Nie pieprzy się pijanej w trzy dupy dziewczyny. Skąd możesz mieć pewność, że ona tego chce? I czy masz pierdoloną satysfakcję, że nic z tego nie będzie pamiętać?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ostatnio był krótszy, więc teraz mamy dłuższy :D
Wow!. Kocham!. <3
OdpowiedzUsuń*-* ktoś tu jest zazdrosny ! xD
OdpowiedzUsuńGenialny
OdpowiedzUsuńOooo Bożusiu. Jaki mój mózg jest chory ( nie boj się, twój i tak rządzi w te klocki xd). Teraz powinni się tak pokłócić, że Harrego wyrzuci!! On zamieszka gdzieś, a Chanel zrozumie, że nie chce go stracić, że… go kocha. I "miłość rośnie wokół nas"… *-*-***--**-*-*-*-*-*
OdpowiedzUsuńJa chce next!
O kurde, Niallera się tu nie spodziewałam. To było genialne. Wiedziałam, że Harry w końcu jej ulegnie, ale nie sądziłam, że przerwie im własnie Niall! Cóż, Hazza może mieć problemy. I co będzie z Chanel? Powiedzą jej o całym zajściu? Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuń