Po całej sytuacji pod szpitalem wróciłam do domu. Nie miałam na nic siły. Chciałam od nich tylko jednego- wyjaśnień. A oni nie raczyli mi nic powiedzieć. Może zareagowałam nerwowo, może krzyczałam bez powodu, może niepotrzebnie ich uderzyłam, ale tak jak kiedyś powiedziałam, nie żałuję niczego, co zrobiłam. Bo nasze życie nie jest od tego, aby rozpaczać nad błędami czy przejmować się pierdołami. Nie. Żyjesz pełnią życia w momencie, w którym potrafisz szczerze powiedzieć, że nie żałujesz niczego. Mam gdzieś, co będą zarzucać mi ludzie. Jestem suką? Księżniczką? Zapatrzoną w siebie egoistką? Niewychowaną dziewczynką? Jestem niedojrzała? Głupia? Może. Nie będę zaprzeczać, ale też nie będę potwierdzać. Prawda jest taka, że przejmuję się zdaniem innych do tego stopnia, że aż wcale.
Prychnęłam na swoją myśl i przewróciłam się na drugi bok. Leżałam właśnie w łóżku, obrażona na cały świat. Nie miałam zamiaru posprzątać bałaganu w salonie, ani nie chciałam z kimkolwiek rozmawiać. Jeżeli Niall i Harry uważają, że będę się prosić o wyjaśnienia, to są w ogromnym błędzie. Ja się nie proszę.
Usłyszałam trzaśnięcie drzwi wejściowych, co oznaczało, że ci dwaj właśnie wrócili. Z dołu dobiegały stłumione głosy. Przynajmniej na siebie nie krzyczeli. Kroki rozniosły się po korytarzu, a już po chwili mogłam powiedzieć, że ktoś kieruje się do mojego pokoju. Odwróciłam się z powrotem, wbijając wzrok w okno.
- Chanel, możemy pogadać?- Do moich uszu dotarł zachrypnięty głos.
- Wyjdź stąd.
- Naprawdę chcesz, żebym poszedł?- Zamknęłam oczy, licząc do dziesięciu. Musiałam znaleźć sposób, żeby się uspokoić.
Poczułam, jak materac ugina się pod jego ciężarem.
- Której części z 'wyjdź stąd' nie rozumiesz?
- 'Wyjdź'
- Oh, myślałam, że 'stąd'.- Rzuciłam ironicznie i spojrzałam na niego przelotnie.- Dlaczego nie masz koszulki?
- Bo ty w niej leżysz.- Wzruszył ramionami.
- To twoje?
- Tak jakby.
- Jak się tutaj znalazła?- Mimowolnie zmarszczyłam brwi, wyczekując odpowiedzi.
- Chciałem o tym porozmawiać, ale kazałaś mi wyjść.
- Racja, wyjdź.- Podniosłam się do pozycji siedzącej i pokazałam palcem na drzwi. Harry wywrócił oczami, za co miałam ochotę go zdzielić poduszką albo czymś innym, twardszym.
- Jesteś niezdecydowana. Masz okres czy nieplanowana ciąża?
- Nie twój, zasrany, interes.- Kopnęłam go przez pościel.- Nie macie z Niallem czego tutaj szukać, dopóki nie posprzątacie salonu.- Brunet nic nie odpowiedział, tylko westchnął i wstał, wychodząc z mojej sypialni. Byłam na nich wkurzona i nie miałam zamiaru udawać, że nie jestem. Ale co koszulka Harry'ego robiła u mnie? Podkradam mu różne rzeczy, fakt. Jednak nie pamiętam, żebym zabierała ten t-shirt. Może zrobiłam to wczoraj po pijaku, a teraz nie pamiętam? Nie pamiętam nic z wczorajszej nocy, więc to byłoby całkiem prawdopodobne. Zaraz, zaraz... Czy kłótnia chłopaków może mieć związek z moim nadużyciem alkoholu? A co, jak odpierdoliłam jakąś kompletną głupotę i Niall osądza o nią Harry'ego?! Równie dobrze mogli się pokłócić o to, że Harry pozwolił mi się upić. O nie, nie, nie. Dumę muszę schować do kieszeni, a z nimi poważnie porozmawiać.
Jak najszybciej potrafiłam, wygrzebałam się z pościeli i ruszyłam do salonu. Zbiegłam po schodach. Chłopaki sprzątali swój bałagan, ale kiedy tylko zobaczyli, że weszłam do salonu, zostawili wszystko, patrząc się na mnie.
- Co ja wczoraj zrobiłam?- Zapytałam prosto z mostu.
- Nic, mała.- Niall podszedł do mnie i pogładził po policzku.- To ten dupek...
- Kurwa, Niall! To nie ja!- Harry wyrzucił ramiona w powietrze.
Odsunęłam blondyna od siebie, ponawiając pytanie.
- Co ja zrobiłam?
- Byłaś pijana. Rzuciłaś się na mnie, a Niall ubzdurał sobie, że chciałem cię wykorzystać, bo 'i tak byś nic nie pamiętała'!- Zacytował, gestykulując rękoma.
Zmarszczyłam brwi, próbując sobie cokolwiek przypomnieć. Jednak na nic się to zdało.
- Bądź mężczyzną i się przyznaj!- Wtrącił Horan.
- Zamknij się.- Skarciłam go i zwróciłam się do Harry'ego.- Rzuciłam się na ciebie?
- Zaprowadziłem cię do sypialni i położyłem spać. Chciałem wrócić do siebie, ale mnie zatrzymałaś. Zaczęłaś mnie rozbierać, a Niall po prostu wszedł w niefortunnym momencie.
- Nie widziałem, żeby ci to przeszkadzało. W żaden sposób się nie opierałeś, a teraz udajesz niewiniątko!
- Tobie też nie przeszkadzał fakt, że Chanel jest twoją przyjaciółką, kiedy ją pieprzyłeś, co?!- Na te słowa zapadła grobowa cisza. Cholera, on wie. Wiedział cały czas...
Rada trzydziesta dziewiąta: Ludzie nie dostrzegają swoich błędów, ale innym potrafiliby wytykać je do końca życia. Najgorsze, że prawie każdy z nas jest tego świadomy, ale nikt nie potrafi tego zmienić, ponieważ to jest po prostu nasza natura.
Wow, super <3 kocham tego bloga <333 dawaj kolejny rozdział!!!
OdpowiedzUsuńOMG!!! Totalny zawał :* Kocham ciebie, tego bloga i Twój styl pisania ♥ Czekam na nn ^^
OdpowiedzUsuńO boże, Harry wie? Ale jak? To niemożliwe? Normalnie czytałam ten fragment kilka razy, aby się upewnić. Jezu, już nie mogę doczekać się reakcji Chanel i Nialla. Co zrobią? O matko, to jest genialne! Ty jesteś genialna! Po twoim blogu można się wszystkiego spodziewać. Jest taki nieprzewidywalny, co bardzo kocham.
OdpowiedzUsuńJak sie dowiedzial? xD pewnie tak że był wtedy w domu a Chanel z Niall'em jęczeli w czasie ostregp sexu xD to akurat wszystko wyjasnia :D
UsuńGenialny rozdzial a rada jest taka prawdziwa sama ma tak czasami z niektormi osobami . Genialny jest wrecz swietny zycze weny i do nastepnego
OdpowiedzUsuńJaki zajebisty... Ale się dzieje <3
OdpowiedzUsuńKocham <3 *_*
Woow! Jak to? Zatkało mnie. Kompletnie zatkało... O,o ja chce więcej!!
OdpowiedzUsuń