wtorek, 3 marca 2015

Rada #35

Cały dzień spędziłam z Harrym i Niallem. Było naprawdę zabawnie, ale wieczorem czekała na nas praca. Zarówno ja, jak i Harrey musimy dzisiaj iść do klubu. Czasem zazdroszczę Horanowi, że jego rodzice plują pieniędzmi i jemu, jak na razie, nie spieszy się, żeby samemu na siebie zarobić. Ale cóż... Skoro nie musi, to po co ma wychodzić z inicjatywą? Jest leniwy. Ja też jestem leniwa, ale on jest bardziej. W każdym razie nic nie zmienia faktu,  że w jakiś sposób mu zazdroszczę.
Usiadłam na rogu łóżka, naciągając na nogi czarne rajstopy. Wskoczyłam jeszcze w dżinsowe spodenki, a potem podeszłam do szafy, szukając pasującej bluzki. Ostatecznie znalazłam jedną, która opadała na moje ramię. Była koloru czarnego z logo Batmana. Wbrew wszystkiemu lubiłam takie wzory. Bluzka była krótka, więc gdy podniosłam ręce, można było zobaczyć mój brzuch. Ubrana skierowałam się do łazienki, gdzie poprawiłam swój makijaż na mocniejszy. Rozczesałam włosy, podkręcając delikatnie ich końcówki. Stwierdzając, że jestem gotowa, zeszłam po schodach na dół. Już na korytarzu uderzył we mnie mocny zapach męskich perfum i byłam pewna, że były to perfumy Nialla. On używa zupełnie innego rodzaju niż Harry.
- Niall?- Zmarszczyłam brwi, widząc jak chłopak siedzi na podłodze w przedpokoju i ubiera buty. Rzucił mi krótkie spojrzenie. Ubrany był w tradycyjne czarne rurki, bordowy t-shirt i narzuconą na niego dżinsową kurtkę ze skórzanymi rękawami, podwiniętymi do łokci.- Niall?- Powtórzyłam, a on w końcu zawiązał sznurówkę i wstał, uśmiechając się szeroko.
- O co chodzi, mój karmelku?
- Karmelku?- Prychnęłam.- Gdzie się wybierasz?
- Z tobą.- Wzruszył ramionami, jakby to było najbardziej oczywistą rzeczą na świecie. Skrzywiłam się niezauważalnie i ciężko westchnęłam, sięgając po swoje trampki.
- Nie masz już co robić?- Usiadłam na podłodze tak samo, jak Niall wcześniej. Prawda jest taka, że w ten sposób buty ubiera się najwygodniej. Co z tego, że wyglądam jak pięcioletnie dziecko? Dobrze mi z tym! Spojrzałam przelotnie na blondyna, wyczekując odpowiedzi. Zanim się jednak obejrzałam, on siedział za mną, oplatając mnie nogami i przyciągając do swojej klatki piersiowej. Schował twarz w zagłębie mojej szyi, delikatnie ją całując.
- Po prostu lubię patrzeć, jak tańczysz.- Wyszeptał prosto do mojego ucha, niewinnie muskając je ustami. Zaśmiałam się.
- Debil z ciebie, wiesz?
- Jakbym mógł nie wiedzieć, skoro przypominasz mi o tym na każdym możliwym kroku?- Prychnął i wstał, pomagając zrobić mi to samo. Przytulił mnie mocno, chichocząc pod nosem.
- Harry, spóźnimy się!- Krzyknęłam.
- A czy my się kiedyś nie spóźniliśmy?!- Odkrzyknął ze schodów.
- Gdzie ja to słyszałem?- Niall dźgnął mnie łokciem w bok. Wywróciłam na niego oczami, pokazując mu język. Styles zbiegł na dół, rzucając się na buty.
- Niall jedzie z nami?
- Oczywiście!- Blondyn wyrzucił ręce w powietrze.
- Będzie się gapił na półnagie laski i ślinił, popijając tanie piwo.
- Ej! Ja wcale tak nie robię!
- Nie, wcale!- Prychnęłam.- Gotowi?- Wszyscy pokiwali głową w odpowiedzi i w trójkę ruszyliśmy do samochodu. Harry prowadził, ponieważ... ponieważ prowadził. Cieszyłam się, że praca nie była aż tak daleko, gdyż Niall całą drogę wydzierał się, 'śpiewając' przeróżne piosenki i kalecząc ich teksty. Ja z Harrym posyłaliśmy sobie dziwne spojrzenia, śmiejąc się z niego, ale.najwyraźniej go to nie obchodziło. Zamknął się dopiero, gdy zaparkowaliśmy za klubem. Wszyscy wysiedliśmy.z samochodu.
- Do zobaczenia, Horan!- Rzuciłam do blondyna. On musiał wejść wejściem głównym, natomiast ja i Hazz wchodziliśmy przez zaplecze. Styles zdjął swoją kurtkę, rzucając ją gdzieś do szafki. Od razu poszedł na salę, gdzie miał zmienić innego barmana. Ja natomiast zabrałam z szafki swój strój i skierowałam do 'mojego pokoju', gdzie na ogół przygotowywałam się do występu. Nie tylko ja tutaj tańczyłam. Były też inne dziewczyny, ale z niewiadomych powodów, to ja robiłam największe show. Szef ubierał nas cholernie skąpo i wyzywająco. Na kabaretki ubierałyśmy skórzane 'spodenki', które tak naprawdę były dla mnie jak majtki, do tego obowiązkowo buty na wysokim obcasie, szpilki lub najlepiej kozaki! Tak, wtedy byli zadowoleni! Ja się dziwię, że pozwalają nam w ogóle ubierać coś takiego, jak stanik, bo przecież mogłybyśmy biegać z cyckami na wierzchu! A ci faceci gapią się na ciebie, jak na kawał mięsa. Ślinią się, a większość z nich ma dziewczyny czy nawet żony. To żałosne i obrzydliwe. Jednak nie zrezygnowałabym z tej pracy i ponadto nie uważam się za dziwkę. Ja po prostu tańczę, nic więcej. A dlaczego nie zamieniłabym tej pracy? Bo jest to łatwe źródło dochodów, które całkowicie mi odpowiada. Nie muszę pracować codziennie, występy zajmują niewiele czasu, sprawiają mi przyjemność, bo co jak co, ale jako kobieta, kocham być w centrum uwagi i najważniejsze, dobrze płacą. A ja jestem leniwa, więc praca, gdzie nic nie robię, a zarabiam, to coś dla mnie. Nie uważam się za dziwkę, ale jakby ktoś mnie tak nazwał, to proszę bardzo. Jedyne co na tym ucierpi, to moje wysokie ego.
Nie miałam zamiaru przebierać się w ten strój, w którym miałam tańczyć. Wybrałam inną wersję. Znalazłam moje spodenki z wysokim stanem, które odsłaniały pół dupy, taki fason, co zrobić? Do nich ubrałam czarny stanik z ćwiekami i na ramiona zarzuciłam króciutką skórzaną kamizelkę. Trampki zamieniłam na szpilki. Prawda jest taka, że ten klub, a dokładnie ten pokój, to moja druga szafa. Często zostawiam tutaj lub zwyczajnie zapominam swoich ubrań. Dlatego mogę przebierać w naprawdę wielu. Usiadłam na małej toaletce przed lustrem. Spojrzałam na siebie i westchnęłam.
- Nic ci się nie chce, Chanel.- Mruknęłam do odbicia.
Postanowiłam zebrać się do wyjścia. Tak też zrobiłam. Zamknęłam pokój, kierując się w stronę DJ-a. Powiedziałam mu, że jestem gotowa. Zajęłam swoje miejsce przed schodkami na ten cholerny podest i czekałam aż mnie zapowie. Cóż... Jestem atrakcją wieczoru? A co gdyby tak...
Rada trzydziesta piąta: I nie tańczyła dla nikogo innego, jak dla niego. Patrząc mu prosto w oczy, czuła, że są całkiem sami. I nie liczył się tłum skandujących jej imię mężczyzn. Był on i to wystarczyło.

5 komentarzy:

  1. Genialne! Ciekawi mnie, co zrobi Chanel." Harry prowadził, ponieważ...ponieważ prowadził" haha, przebiło wszystko! Kocham to opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zastanawiam sie nad rada 35 :) czyżby tańczyła dla kogoś wyjątkowego? Może to Harrey będzie tym wyjątkiem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rodział :D Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Codziennie wchodze zeby zobaczyc nowy odcinek czasem siedze do 1 w nocy żeby tylko poczekac na nowy rozdział ten jest genialny jak każdy <3 Czekam na next :3

    OdpowiedzUsuń