- Tobie też nie przeszkadzał fakt, że Chanel jest twoją przyjaciółką, kiedy ją pieprzyłeś, co?!- W pokoju zapadła grobowa cisza. On wie, a to oznacza, że wiedział cały czas.
- Zamknij mordę!- Zanim zdołałam się obejrzeć, Niall stał tuż obok Harry'ego.
- Bo co? Nie zachowuj się, jakby była twoja.
- Twoja też nie jest.- Odgryzł się, a brunet wywrócił oczami. Otrząsnęłam się, kręcąc delikatnie głową.
- Dajcie spokój.- Westchnęłam.- Harry, skąd wiesz?
- A czy to ważne?- Rzucił od niechcenia. Pierwszy raz w życiu zrobiło mi się... głupio? Spuściłam wzrok na podłogę, odwracając się na pięcie. Miałam zamiar wrócić do siebie. I żywiłam nadzieję, że ci dwaj się nie pozabijają, kiedy ich zostawię. Już zaczęłam wchodzić po schodach, kiedy zatrzymał mnie mocny uścisk na nadgarstku. Odwróciłam się, napotykając zielone tęczówki. Mimowolnie podniosłam jedną brew, odwracając się w jego stronę całym ciałem.
- Chciałem cię jeszcze przeprosić za to wszystko.
- Przeprosić?- Zdziwiłam się.- To ja powinnam cię przepraszać! Nawet nie wiem, co ci wczoraj powiedziałam! Naprawdę nie chciałam.- Skrzywiłam się i szybko zdjęłam z siebie za dużą koszulkę Harry'ego, zostając w samej bieliźnie. Wcisnęłam mu ją w dłoń, dziękując, a potem najzwyczajniej w świecie wróciłam do siebie. Naprawdę miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Nie cierpię tego uczucia.
Rzuciłam się na łóżko, zakopując w pościeli. Starałam się zasnąć, żeby na chwilę przestać myśleć. Jednak nie pozwalały mi na to, dźwięki dochodzące z dołu. Rozmawiali, czasem po domu rozniósł się nieznaczny krzyk albo dźwięk przedmiotu uderzającego o podłogę. Ich nie można zostawić samych.
Mijały kolejne minuty, hałas cichł, a ja nadal nie spałam. Ktoś wchodził po schodach, stawiając ciężkie kroki. Już po kilku sekundach poczułam, jak materac ugina się pod czyimś ciężarem. Ta osoba położyła się zaraz obok, wchodząc pod kołdrę. Duże ramię objęło mnie w talii, układając dłoń na moim nagim brzuchu. Jego palce zataczały małe kółeczka, masując moją skórę.
- Spadaj.- Mruknęłam, zabierając jego rękę.
- Chciałem cię przeprosić.
- Daruj sobie, Niall.- Warknęłam.
- Chanel...
- Co?!- Odwróciłam się twarzą do niego, patrząc w niebieskie tęczówki.- No co?!
- Przepraszam, że się pobiliśmy i że nie powiedziałem ci wszystkiego odrazu.
- Nie chcę mi się z wami gadać. Wyjdź.
- Obrażalska?
- Spadaj!- Uderzyłam go dłonią w klatkę piersiową.
- Obrażalska Chanel...
- Pieprz się.
- Obrażalska Chanel z niewyparzonym językiem.- Kontynuował i zaczął się głupio uśmiechać, widząc, jak się denerwuję. Prychnęłam i odwróciłam się plecami do niego. Niemal od razu objął moje ciało, przyciągając je do swojego.
- Moja- podkreślił- mała obrażalska Chanel z niewyparzonym językiem.- Usta blondyna zetknęły się ze skórą na moich plecach.
- Nie jestem twoja i przestań.- Fuknęłam.
- Jak to nie jesteś moja?- Powiedział głosem małego zranionego chłopca.- Zanim pojawił się on, to byłaś moja. A teraz siedzi sobie w salonie jakiś Harry Styles i mówisz mi, że nie jesteś moja. Już cię nie lubię, Chanel!
- Ja ciebie nigdy nie lubiłam.- Prychnęłam, śmiejąc się pod nosem.
- Okłamywałaś mnie, oszukiwałaś, wykorzystywałaś!- Niall zaczął krzyczeć, jak te wszystkie baby w filmach, które właśnie dowiedziały się, że mąż je zdradził.- A ja ci ufałem! Wykorzystałaś mnie. Perfidnie wykorzystałaś, żebym kupował ci jedzenie!- Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu, kiedy Horan w napadzie 'rozpaczy' zaczął okładać mnie poduszką. Zasłaniałam się rękoma, a on histeryzował, jak bardzo mnie nienawidzi i jaka jestem perfidnie kłamliwa.
- Dobra, poddaje się!- Wydusiłam przez śmiech.
- Powiedz, że jesteś moją małą obrażalską Chanel!
- Ha, wole zginąć!- Mruknęłam, za co dostałam poduszką w twarz.
- Powiedz!
- Zachowujesz się jak dziecko!
- Powiedz!- Znów mnie uderzył.
- Jestem twoją małą obrażalską Chanel!- Wymamrotałam, śmiejąc się. Niall odrzucił poduszkę na bok i uśmiechnął się zwycięsko.- Co ci się dokładnie stało w rękę?- Zmieniłam temat, a chłopak położył się obok mnie.
- Szarpałem się z Harrym, przewróciłem się, strącając wazon i upadłem ręką na szkło. Mam kilka szwów.
- Co?!
- To nic.- Uśmiechnął się.
- A Harry.
- Ma skręconą rękę i lekarze postanowili wsadzić mu ją w gips.
- Jesteście okropni!- Jęknęłam, wyrzucając ręce w powietrze.- Dlaczego go nie posłuchałeś? Przecież wiesz, że czasem mam odpały po pijaku.
- Dlaczego?- Niall zmarszczył brwi.- Ponieważ kiedy tu wszedłem, on ani trochę się nie opierał. Całowałaś go, a on nie protestując, odwzajemniał to.- Horan skończył swoją krótką wypowiedź i zapadła kompletna cisza. Nie potrafiłam nic z siebie wydusić. Co, do cholery jasnej?!
Rada czterdziesta: Pamiętaj, że nie łamie się obietnic, Harry. Mam nadzieję, że po prostu byłeś napalony, bo inaczej mamy spory problem.
Świetny :) czekam na next :)
OdpowiedzUsuńJezu, Jaki Niall jest słodki! Idealny przyjaciel. I to okładanie Chanel poduszką. Urocze. Wiem, że on nic do niej nie czuje, po prostu się o nią martwił. I dobrze. Wkurzył mnie trochę Harry. Nic dziwnego, że Nialler się wkurzył, w końcu Hazza po pewnym momencie rzeczywiście zaczął się jej opierać i gdyby blondyn im nie przerwał, to nie wiadomo jakby się to wszystko skończyło. Więc, wszyscy czekamy na rozmowę Chanel z Harrym. Zaczyna coś się dziać!!
OdpowiedzUsuńGenialny rozdzial
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział <3 Czekam na nn :*
OdpowiedzUsuń:D brak słów genialny
OdpowiedzUsuńGenialny ;)
OdpowiedzUsuńUUUUUU... O JEJKUU!!!! To jest aż.. AŻ. Teraz znowu kłótnia z Hazzą?
OdpowiedzUsuń