niedziela, 25 stycznia 2015

Rada #18

W sumie nasze siedzenie razem nie miało żadnego celu. A przynajmniej żadnego nie mogłam znaleźć. Ale zastanawiając się dłużej, to wszystko co robi w naszym życiu jest w jakimś stopniu bezcelowe. Bo niby po co kochać drugą osobę, jeżeli wiemy, że kiedyś któreś odejdzie, raniąc drugie? Możemy odejść z różnych powodów, nawet śmierci. Śmierć. Ona jest celem bezcelowości, prawda? Nic nie ma celu, ponieważ wszystko prowadzi do śmierci. Nieważne co byśmy zrobili i tak umrzemy. Nie mamy na to wpływu. Ale czy bezcelowość można nazwać bezcelowością, kiedy ostatecznie ma cel? Bez sensu, ale prawdziwe. I to zależy od sposobu w jaki patrzymy na świat. Jeżeli jesteśmy pesymiastami, to nie widzimy celu, a jeżeli optymistami, to znajdziemy cel. Nawet jakby miała nim być śmierć.
- Co my tu mamy?- Usłyszałam głos, dochodzący z głębi salonu. Niemal równocześnie z Harrym, przekręciliśmy głowę w jego stronę, dostrzegając Nialla. Stał ze skrzyżowanymi dłońmi i uniesioną jedną brwią.- O czymś mi nie powiedziałaś, Chanel?
- Zamknij się.- Warknęłam i wróciłam do oglądania filmu. Dopiero teraz zauważyłam, że Harry gładzi kciukiem wierzchnią stronę mojej dłoni. Dopiero teraz poczułam bijące od niego ciepło, a do moich nozdrzy dotarł jego zapach. Poczułam jak jego klatka piersiowa unosi się i opada przy każdym oddechu. Naprawdę musiałam odpłynąć, że wcześniej tego nie zauważyłam.
- Chanel?- Zapytał podejrzliwie Horan. Zaczynał mnie irytować. Tymbardziej, że nadal byłam na niego zła.
- Przeszliśmy do praktyki! Spadaj!- Usłyszałam śmiech Harry'ego.- A ty czego się chichrasz?
- Jesteś urocza, kiedy się złościsz.
- Och...- Odwróciłam tępo wzrok. Czy on mi powiedział, że jestem urocza? To miłe. Tak miłe, jak przytulanie. Nikt nigdy nie powiedział mi zwykłego komplementu. Zawsze były to wręcz chamskie uwagi pijanych facetów. Słyszałam, że jestem niezłą dupą, że braliby mnie, że... Chamskie uwagi, po prostu chamskie. Nigdy nie był to komplement.
- Chanel, ciągle jesteś nieobecna.- Harry pomachał dłonią przed moimi oczami.- Wszystko w porządku?
- Tak, tak... W porządku...- Wyplątałam się z jego uścisku, stając na równe nogi. Rozglądnęłam się, a potem bez słowa ruszyłam na górę, gdzie zamknęłam się w swoim pokoju. Rzuciłam się na łóżko, chowając twarz w poduszce. Cholera. Mam lekki mętlik w głowie. Muszę to wszystko sobie poukładać. Harry nie jest złym facetem. Nie rozumiem jego byłej dziewczyny. On naprawdę nie jest zły. Może nie wyglądał najlepiej, ale poza tym... Jest czuły, opiekuńczy, uroczy. Jaka dziewczyna nie chciałaby mieć tak słodkiego faceta? Co było nie tak z jego byłą? Nie wiem kto tu jest bardziej niedoświadczony, ja czy on? On jest delikatny i miły, a ja zadziorna i chamska. On traktuje dziewczynę jak księżniczkę, a ja szukam faceta, który jest... niebezpieczny? To dobre określenie?
- Chanie?- Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Nie ma mnie.- Odpowiedziałam, przekręcając się na plecy i patrząc w sufit.
- Nie jest w porządku, prawda?
- Jest.
- Chan...- Zachrypły głos nie dawał za wygraną.
- Jest w porządku, Harry! Muszę ci to przeliterować, żebyś zrozumiał?
- Po prostu się martwię.
- Martwisz?- Szepnęłam sama do siebie. Ten układ, to nauczanie to był idiotyczny pomysł. Nie mogę mu pomóc, skoro on nie potrzebuje pomocy!
Rada osiemnasta, Chanel. Nie pakuj się w chore układy.

6 komentarzy:

  1. Boże jak ja to kocham!!! Normalnie nie mg się doczekać kolejnego! <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny! Nic dodać nic ująć. Coraz bardziej mnie to wszystko wkręca.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie moge doczekac sie kolejnego rozdziału ♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie przeczytałam wszystko :D Świetne opowiadanie, dodawaj szybko następny!!! :D <3

    OdpowiedzUsuń