wtorek, 6 stycznia 2015

Rada #7

- Ej, gołąbeczki!- Do mojej sypialni wparował Niall, a ja momentalnie zepchnęłam z siebie Harry'ego. To było... dziwne.- O nie, nie, nie! Nie chciałem wam przerywać w dawaniu sobie rad, ale mamy gości!
- Kogo?- Zmarszczyłam brwi.
- Moich kumpli! No wiesz Louis, Zayn i Liam! Zayn przyprowadził Perrie, więc będziecie miały co robić!- Niall cieszył się jak nastolatka, która dostała bilety na koncert idola.
- Sorry blondi, ale nie kręcą mnie dziewczyny.
- Za to mnie tak!- Krzyknął Harry i wybiegł z pokoju.
- Taa, Zayn cie zajebie!- Wrzasnął za nim Horan. Razem z blondasem zeszłam na dół, gdzie Styles witał się z 'gośćmi'. Fajni z nich goście, skoro panoszą się po domu, jakby był ich. Ale przynajmniej nie robią bałaganu. Tutaj nie da się bardziej naśmiecić.
- Charlotte!- Usłyszałam od mulata.
- Chanel- Poprawiłam.
- Czekaj, czekaj.- Jeden z brunetów zmarszczył brwi.- Kelnerka i barman.- Pokazał palcem najpierw na mnie, a potem na Harry'ego. Oboje wzruszyliśmy ramionami. Niall nas wszystkich sobie przedstawił i usiedliśmy przy stoliku. Wkręciłam się w rozmowę z Perrie, która okazała się być naprawdę sympatyczną dziewczyną. A żeby mnie do siebie przekonać, to trzeba mieć talent! Jestem raczej pesymistycznie nastawiona do nowo poznanych ludzi. Styles dyskutował o czymś z chłopakami. Zauważyłam, że Louis dokładnie mu się przygląda. Wtedy spojrzałam na zegarek.
- Ej! Uczniu!- Potrząsnęłam mocno Harrym.
- Co jest mistrzu?- Zaśmiał się.
- Co dzisiaj za dzień?
- Piątek?- Zmarszczył brwi.
- Praca, jełopie!- Krzyknęłam, a potem biegiem ruszyłam do swojej sypialni. Za sobą słyszałam kroki lokatego. Ja wpadłam do siebie, a on do siebie. Zabrałam spodnie z krzesła i bokserkę, która wisiała na drzwiach otwartej szafy. Wbiegłam do łazienki, przebrałam się i poprawiłam makijaż na odrobinę mocniejszy. Wszystko zajęło mi trochę ponad pięć minut. Na korytarzu minęłam Harry'ego. Poczułam od niego mocny zapach perfum. Zbiegliśmy po schodach. Szybko ubrałam czarne obcasy i skórzaną kurtkę.
- Czekam w samochodzie!- Krzyknął Styles i trzasnął drzwiami. Ja potruchtałam do Nialla i cmoknęłam go w policzek.
- Nie chcę cię zbierać z podłogi, kiedy wrócę.- Pogroziłam mu palcem, na co on machnął ręką. Był już wstawiony.- Pa chłopaki i Pezz!- Krzyknęłam, wybiegając z domu. Wsiadłam do samochodu, a Harry ruszył niemal z piskiem opon. Oboje mieliśmy przyspieszone oddechy.
- Rada siódma?- Brunet posłał mi pytające spojrzenie.
- Punktualność.- Wydyszałam. Bo chyba żadna dziewczyna nie chce czekać na faceta godzinami w umówionym miejscu, prawda?

5 komentarzy: